czwartek, 6 listopada 2025

Trzeba zniknąć


Trzeba zniknąć

by móc wrócić w śmiech

I odpustowe korale 

Trzeba zniknąć

By znów zacząć mówić

I innym rozdawać codzienność

piątek, 31 października 2025

Studzieniczna

Za każdym razem delikatnie przecieram dłonią czarno-białą fotografię. 
Z kamiennych ramion zdejmuję pajęczyny. Gdy stoję twarzą twarz z tobą, za twoimi plecami widzę taflę jeziora. W głębi, między drzewami chowa się biała kaplica. Ciągle dziwię się dacie. Dwudziesty piąty listopada – Katarzynki. Już dziesięć lat jak nie obchodzę imienin tego dnia. Nie lubię tłumów, nie lubię tłoku, ale jutro tam pojadę, bo …wypada? Bo wszyscy idą? Bo taka tradycja? Nie. Pojadę tam, bo w każdym moim sprzeciwie dla " tak trzeba , tak wypada" słyszę niewypowiedziane: "Gdy nas zabraknie, też nie przyjedziesz?"
Coraz uważniej przyglądam się twarzom rodziców. Od jakiegoś roku, widać na nich czas, który ucieka. Wcześniej, gdy byłam młodsza śmierć była abstrakcją. Nawet wtedy, gdy poznałam anioła z dziesiątego piętra, ta śmierć była wbrew pozorom bardzo daleko; mimo, że o krok.
Nie wierzę w duchy. Dziesięć lat temu, myłam kubek. Nagle wypadł mi z rąk i głośnym hukiem uderzył 
w dno zlewu. Nie rozbił się, ale ten dźwięk był bardzo dziwny, nadspodziewanie głośny. Spojrzałyśmy na siebie z mamą. Zegar kuchenny pokazywał godzinę 11.04. Za chwilę rozkrzyczał się telefon. Dzwonili ze szpitala. Był dwudziesty piąty listopada.
Zwyczajnie mi cię brak…
 
2008 

niedziela, 21 września 2025

Inni

Mówią
- Jesteś poezją
a dla mnie proza sukienkę szyje
sztywną od muszę
w przymknięciu powiek
drogowskazów szukam
niespokojna ciągle budzę się
na poboczu marzeń

 2016 

środa, 17 września 2025

Pełne księżyce

 

pewnie wybiegasz w przyszłość

i ucho do jutra przykładasz

w wielkim worku koloru ochry

chowasz tysiące bardzo ważnych spraw

masz sto lat albo jeden dzień

każdego ranka stara dusza śmieje się radośnie

kolejny rok w twoich dłoniach mocy nabiera

w miejscach sekretnych grosiki rozkłada

na szczęście

tyle jeszcze między snami pełnych księżyców

szczerbatych dzieci w wykrzywionych trzewikach

złap oddech i bądź

za chwilę maj skradnie ci serce

2015 

 

poniedziałek, 15 września 2025

Odejść to takie proste

Odejść.                                                                                                                                
To takie proste.                                                                                                              
Zabrać marzenia, niebieski kubek, rozsądek, który pachniał niespełnieniem.                       
Wyostrzone zmysły przeszkadzają trwać.                                                                       
Nocą słyszę jak umierają żółte tulipany w niezgrabnym, starym wazonie.                  
Krzyczą niknącym chlorofilem i zapachem roślinnej śmierci.                                          
Pocieram dłonie i krzeszę z nich resztki dnia.                                                                     
Tramal na sen i kilka kartek książki.                                                                               
Zanim zasnę sny ustawiam karnie w szeregu, a one bronią się zapominaniem.                  
Niepamięć zrzucam na spojrzenia za okno, na ciekawość wiotkich gałęzi brzóz szykujących się do podróży w zieloność.                                                                                                           Zostać.                                                                                                                        
Znaleźć tę kruchą granicę między wstrzymaniem oddechu a odejściem na zawsze.

sobota, 13 września 2025

Wiara

bo jeśli tylko jedna osoba 
uwierzy we mnie 
wstanę z kolan 
i wszystkim pokażę 
jak mimo burz rozwieszam słońca
na cienkim sznurku codzienności

wtorek, 9 września 2025

(Przestała cię kochać...)


Przestała cię kochać
gdy z kieszeni płaszcza
wyszarpała guzik na szczęście
niewiele w niej było łez
mogła niedopięciem tłumaczyć marzenia
które wypadły na chodnik w cieniu
pałacu kultury i nauki liczyła okna
to jasne to ciemne widziała jutra
dziś już nie chce pamiętać miłości
za zamkniętymi drzwiami
kocha lubi szanuje
z wywieszką nie przeszkadzać

poniedziałek, 8 września 2025

Tydzień

Kolejny wrzesień rozsiada się kątem. Poniedziałki są krótkie jak westchnienie. Zaraz po nich rozsiada się wtorkowe zmęczenie - wtedy kaszlę niedosytem codzienności. Środa ma w sobie odrobinę niecierpliwości zmieszanej z nauką cierpliwości. Szybko zrywa się z łóżka rozczochrany czwartek. Piątek jest rozespany, ktoś mógłby powiedzieć rozlazły - ten oczekuje wszechmogącej soboty. Niedziela jest niespodzianką z nadzieją na więcej.

sobota, 6 września 2025

(ja już tu byłam...)


Ja już tu byłam
miałam czerwoną sukienkę
usta nabrzmiałe
twoim imieniem
Ja cię rodziłam
miedzy wierszami
szukałam klucza
do mego zagubienia
A potem przyszedł sierpień
spadły gwiazdy
i skończył się świat
Szukam go na ostatnim oddechu
szepczę kocham
muszę już iść
stukot obcasów do dziś opowiada
rozstanie które zagrałam.

wtorek, 2 września 2025

Różowe maki


przemierzam siebie
od piątku do piątku
zbieram spojrzenia tęsknoty
niebo chmurne wychodzi mi naprzeciw
dziś marnotrawiłam czas nad makami
stałam i nie mogłam nadziwić się
maki powinny być krwistoczerwone karminowe
powinny krzyczeć syrenami straży pożarnej
a tu zdarzył się róż
pudrowy róż na makach wygląda …nieporadnie
zbyt delikatnie
znajoma forma w niecodziennych barwach
tak we mnie w tym przemierzaniu
odkrywam nowe odcienie
i mam w sobie spokój
dopóki będzie we mnie zdziwienie
będę iść ku innym siebie nie gubiąc
a czerwony czy czarny
będzie tylko kolorem mojej sukienki

Trzeba zniknąć

Trzeba zniknąć by móc wrócić w śmiech I odpustowe korale  Trzeba zniknąć By znów zacząć mówić I innym rozdawać codzienność