piątek, 23 października 2009
Książki
Są takie rzeczy, których zwyczajność zachwyca mnie od lat. I to jest pocieszające. Jedną z nich jest wizyta w bibliotece. Dziś tam przepadnę. Buszowanie między tytułami sprawia mi niezmienną przyjemność. Podobnie jest z księgarniami. Tu dochodzi dodatkowy bonus: zapach farby drukarskiej zamknięty w nowych książkach. Jak niewiele trzeba do szczęścia... Gdy spotkasz uśmiechniętą kobietę, w szarym melanżowym płaszczu, wsuwającą nos w książkę - to będę ja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczekiwanie
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
O,tak! Buszowanie w książkach, zwłaszcza w tych nowych, pachnących to jest TO! Biblioteka u mnie raczej marna (jak jej pani dyrektor zresztą), ale mimo to zaglądam, zagladam...
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńklub książkowych niuchaczy :)
I ja i ja też :)
OdpowiedzUsuńksięgarnię odwiedzam gdy kupuję książki dla przyjaciół,a w bibiotece szukam dla siebie, są to piękne chwile i ten moment w domu kiedy decyduje która pierwsza książka mnie porwie...
usmiechniętj kobiecie z nosem w książce przesyłam uśmiechy :)
Ja również :)
OdpowiedzUsuńteż...czasami, wtedy
OdpowiedzUsuńLatarniku, ja mam to szczęście, że biblioteka niedaleko mnie jest cudnie zaopatrzona, jak na mała osiedlowa biblitoekę...I te cudne kobiety, które widać, że lubią swoja prace i nie przeszkadzją im czytlenicy...No kocham to miejsce i juz:)
OdpowiedzUsuńJoasiu, ano:)))Ale czy nowieutkie ksiązki nie pachną cudnie?;))
Bazylio, ależ jesteśmy w tym punkcie podobne.....gdy wracam z biblioteki wygodnie moszczę się na kanapie....pod ręka stawiam kawę i decyduję , która pójdzie na pierwszy ogień...uwielbiam ten moment.:)
Kopaczu, zatem jest nas coraz więcej:))))
Holden, kiedy?;)
Lubię przeglądać (trzymać) w ręku bibliofilskie wydania, podziwiam dbałość o nienaganność edycji.
OdpowiedzUsuńAirborne:)))
OdpowiedzUsuńNa pewno bywają cudne.:)
Tak. Mam takie wydanie "Wojna i Pokój" . Niekończąca się rozkosz, każdą stronę nieomal za pieszczam.
OdpowiedzUsuńAch, warszawski Traffic na Brackiej... :-)
OdpowiedzUsuńA ja się zachwycam pięknymi wydaniami, ale czytać lubię takie, które można wepchnąć do torby, czytać w autobusie albo przy jedzeniu, a czasem w nich pomazać ołówkiem...
Słodka - gdy pragnienie jest nie do... uniesienia:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam w sobotę:
..a ja trochę posmutaszę.....był czas,że czytałam po 3 słownie trzy książki dziennie...nałogowym czytaczem byłam.....uwielbiam zapach starych książek.....kocham wizyty w Antykwariatach...świeża farba się może schować...:):)....teraz niestety....od kiedy mam okulary ....nie mogę się skupić na czytaniu....koszmar to był z początku....nie umiem wejść w świat stworzony przez autora przez szybki moich zastępczych oczu..jakby fizyczną bramę nie do przejścia stanowiły.....przywykłam teraz już.....ale początek był straszny....chyba do detoxu narkomana można to porównać......nadal buszuję po półkach ze starociami....nadal wdycham aromaty wchłonięte przez papier......tylko nie czytam:(:(...ech.....
OdpowiedzUsuńIsle of Mine, wiele moich książek(o zgrozo!)jest pozakreślana, czasem nawet długopisem.W tych bibliofilskich nie śmiałabym;))
OdpowiedzUsuńHolden, wtedy dobrze się przy nim położyć;))(pewnie biegasz z aparatem:))))
Maju, tez tak kiedyś miałam, teraz czytam coraz mniej....to chyba za sprawa nałogu jaki jest internet! (wiem wiem głupie tłumaczenie, ale czuję się leciutko rozgrzeszona) Maju, ale okulary nie przeszkadzając Ci w tworzeniu cudnych światów;)))
....całe szczęście,że moje Światy niemożliwe ze mną zostały...często zresztą w nich widać echo tego czytania przeszłego...:):)...
OdpowiedzUsuńja wchodząc do biblioteki za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że to książki wybierają swoich czytelników. bezwiednie błądzę wzrokiem, a tu nagle proszę ... książka taka a taka :)
OdpowiedzUsuńMaju, a to prawda....i to jak widać:)))))Pięknie!
OdpowiedzUsuńZielone buty, coś w tym jest...często, wchodzi mi a ręce książka, która gdy gdzieś o niej czytałam uznałam, że nie dla mnie...a potem daję się jej uwieść:))Witaj serdecznie:)