Byłam tam. smakowałam obietnice i wiersze. Czas krzepił mnie swoistym tykaniem. Na „ty” byłam z portierem, zabieganą księgową i podtatusiałym prezesem. Dodawałam sobie uroku, ujmowałam lat. Krzesiwem był alkohol i gorzkie leki na receptę.
Dziś mam sto lat i stoję w rozkroku nad tym kim byłam, a tym, kim nigdy nie będę.
Niecierpliwość ma twoje imię i pachnie sztuczną wiśnią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteś.To wystarczy.