sobota, 13 marca 2021

Nasenna wiśnia

Byłam tam. smakowałam obietnice i wiersze. Czas krzepił mnie swoistym tykaniem. Na „ty” byłam z portierem, zabieganą księgową i podtatusiałym prezesem. Dodawałam sobie uroku, ujmowałam lat. Krzesiwem był alkohol i gorzkie leki na receptę.

Dziś mam sto lat i stoję w rozkroku nad tym kim byłam,  a tym, kim nigdy nie będę.
Niecierpliwość ma twoje imię i pachnie sztuczną wiśnią.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteś.To wystarczy.

Złote milczenie

  poetka wyciąga czarnopisy zbyt kolorowy ten czas wokół niej nawet mgły mają w sobie mistykę a nie smutek jesiennego welonu maniery...