sobota, 24 kwietnia 2010

A potem mistrz patelni...

Jestem czeladnikiem.
Dziś na pierwsze zaserwowałam spokój.
Mam roziskrzone niebo w oczach.

7 komentarzy:

  1. ....było morze w morzu kołek a na kołku tym pachołek...to tak a propos "Jej chmurności " mi się zaśpiewało.....a co do patelni..to trening czyni mistrza...:)...
    Majka

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, zdecyduj zawczasu co na kolejny etap egzaminu wźmiesz: wook czy patelnię teflonową... Brawo, gratuluję. Czasami mnie zaskakujesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Maju, niech!:D

    Helu, jupii! Jeśli potrafię, to fajno:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A próbowałaś na odwrót? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Że najpierw niebo, a potem mistrz?:P
    Kurcze, jak cudnie, że wróciłaś:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. No - serwujesz niebo, a spokój masz w oczach... :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

Złote milczenie

  poetka wyciąga czarnopisy zbyt kolorowy ten czas wokół niej nawet mgły mają w sobie mistykę a nie smutek jesiennego welonu maniery...