Jestem czeladnikiem.
Dziś na pierwsze zaserwowałam spokój.
Mam roziskrzone niebo w oczach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
....było morze w morzu kołek a na kołku tym pachołek...to tak a propos "Jej chmurności " mi się zaśpiewało.....a co do patelni..to trening czyni mistrza...:)...
OdpowiedzUsuńMajka
Kasiu, zdecyduj zawczasu co na kolejny etap egzaminu wźmiesz: wook czy patelnię teflonową... Brawo, gratuluję. Czasami mnie zaskakujesz.
OdpowiedzUsuńMaju, niech!:D
OdpowiedzUsuńHelu, jupii! Jeśli potrafię, to fajno:D
A próbowałaś na odwrót? :P
OdpowiedzUsuńŻe najpierw niebo, a potem mistrz?:P
OdpowiedzUsuńKurcze, jak cudnie, że wróciłaś:)))
No - serwujesz niebo, a spokój masz w oczach... :)
OdpowiedzUsuńŁadnie:)
OdpowiedzUsuń