niedziela, 25 kwietnia 2010

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie

Szukając rozpaczliwie słów gubię po drodze czas:
na myślenie o niebieskich migdałach,
na dzień dobry sąsiadowi z pekińczykiem,
na wszystkie książki, które wiernie czekając na oddech
trwają wyprostowane na baczność.
Kompania liter gotowych na zaczytanie.
A ja drożdżowe ciasto mieszam
i coraz bardziej gubię się w zwyczajności...
Czasem niespodziewanie na brzegu łóżka
poezja przysiada i z prozą się brata.
Siostry pościelowe, gdy czas ku temu,
lubią sypiać obok siebie
leciutko stykając się plecami.
Czasem jedna drugiej przez sen pióro podaje.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie,
gdy nie śnię.

6 komentarzy:

  1. ...myślę,że nic na siłę Słodka....im bardziej się szuka słów tym prędzej umykają...chyba trzeba poczekać aż same przyjdą......
    ...a poza tym ...co Ty chcesz??.....przecięż tak cudnie malujesz słowami swe życie....

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz nic na swoje nieusprawiedliwienie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maju, szukam tych słów.Bo wiesz?Gdy przestanę ich szukać moje wrodzone lenistwo weźmie górę.I tylko będę patrzeć jak obok przemyka to co mogłabym zapisać, gdybym się wzięła za słowo.
    Serdeczności:)

    Latarniku, chyba przestanę szukać i tego na nie i tego na tak. Uśmiechu na nowy tydzień:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako że dzień bez jednej linijki jest dniem straconym, zacząłem pisać w nocy śniąc, że w dzień oddaje się sprawom zbyt drobnym, by zakłócały wielkość i doniosłość życia.

    pofdrafiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to chłodne spojrzenie wyciszające burzę w mojej głowie.A to nocne pisanie wyostrza smak na życie.
    ;)

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...