piątek, 11 września 2009

Mierzę zamiary

tyle razy nie jestem
nim słońce w obrocie
dostanie zadyszki
na świat
lekką ręką przez próg
wypuszczam latawce
wiotkiej codzienności

45 komentarzy:

  1. ,,latawce wiotkiej codzienności" - pięknie to ujęłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Emmo od ptaków, pięknie dziękuję:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mierzyć nie jest bezpiecznie,można się pomylić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Życie generalnie jest mało bezpieczne. Jak było na wyjeździe?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zniechęcająco do powrotu na stale do domu,samotne przechodzenie po pokojach, 90metrów nie jest przyjemne tutaj na wsi mam dużo życzliwych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak , dom to ludzie, a nie mury...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tutaj jestem w ośrodku rekreacyjnym,jedynym rezydentem już czwarty rok i przyzwyczailem się że wszystko mam podane zgodnie z życzeniem a mam wszystkie wygody łącznie z własną łazienką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Musi Ci być w nim dobrze, ja osobiście wolałabym w swoim domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tu osobny dom tylko ja w nim mieszkam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem jak w rodzinie do tego bez zobowiązań i konieczności ograniczania się liczenia z humorami Istny raj ale i tak własnie nosiłem się z zamiarem powrotu, bo nawet raju może może być za dużo, zrezygnowalem może gdybym miał dla kogo byłoby inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie zazdroszczę Ci tego raju.

    OdpowiedzUsuń
  12. I słusznie bo jednak to nie jest pełnia, córka w Londynie zaprasza na stale ale nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  13. A to akurat rozumiem.Nie chciałbym wyjeżdżać z Polski.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię tych twoich rebusów:P


    cyt.
    Nie pora spać pracowitej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałem że pracujesz, to nie rebus tylko troska.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie,o tej porze mój mózg mówi nie pracy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam rano spać i potrzebuję snu przynajmniej 7 godzin:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Póki codzienność jest latawcem-
    to jest jednak pięknie i właśnie-
    ...lekko.

    Źle, gdy latawce nikną w popiołach,
    ale i tu zawsze jest szansa,
    że któryś z nich jest ukrytym
    Phoenix'em.

    Ściskam weekendowo!;D

    ________
    P.S.
    "Emma od ptaków" - to dopiero
    piękne "nazwanie"!..
    I jak pasuje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak jak ja, jestem sową. Zwykle nie wstawałem przed południem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Marius, a niechby zdarzył się jakiś feniks...
    Lubie Emmę od ptaków:))


    Airborne, zatem jesteśmy podobni-w tym względzie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Tylko w tym,jesteś wybitnie uzdolniona.

    OdpowiedzUsuń
  22. A teraz już życzę snów na tyle lekkich, by przyniosły wytchnienie i na tyle ciężkich, by je pamiętać.Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Moje subiektywne wrażenie,czy słuszne wiesz sama najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kobieta wie więcej od mężczyzny, ma intuicję mężczyzna jej nie posiada.

    OdpowiedzUsuń
  25. wypuszczam latawce
    wiotkiej codzienności

    TO JEST TO!!!!, BARDZO, wielkie BRAWO:))))

    OdpowiedzUsuń
  26. O, to, to! Holdena zachwyt wszechświetny bardzo na miejscu! Podpisuję się.

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny utwór. Jego treść będzie mi towarzyszyć dzisiaj w moim piętnastogodzinnym dniu pracy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. ..;D.. wyobraziłam sobie jak sprawdzasz siłę wiatru wypuszczając latawiec ku niebu..;D
    (mierząc podmuchy?) świetny tekst podoba mi się bardzo..;) pozdrawiam ciepło..

    OdpowiedzUsuń
  29. ....wróciłam z wędrówek ku końcu świata....przeczytałam Twoje smutki/radości/niepokoje.....cudne są Twoje uczuć opisania....pozdrawiam śledząc latawców leniwy lot ku chmurom...:)...

    OdpowiedzUsuń
  30. :))Dziękuję, to bardzo miłe czytać takie słowa:))

    OdpowiedzUsuń
  31. Maju a gdzie byłaś?I na pewno przywiozłaś mnóstwo fotografii?:DD

    OdpowiedzUsuń
  32. Do twarzy ci takie rozmarzenie :)

    niskie ukłony

    OdpowiedzUsuń
  33. Zenzo, wróciłeś:)

    OdpowiedzUsuń
  34. ...wędrowałam ścieżkami Beskidu Niskiego....bez zaskięgu telefonicznego..bez komputera......i z dwoma aparatami fotograficznymi :):):)....koło 2000 zdjęć zrobiłam,jak się pozbieram do kupki coś pokażę.....:)....pozdrowienia przesyłam...Majka.

    OdpowiedzUsuń
  35. Beskid Niski uwielbiony...
    Zdjęcia z podpisami będą, mam nadzieję.
    No i informacje typu: gdzie noclegi, jaka pogoda była.

    OdpowiedzUsuń
  36. Gdy wreszcie wyjdziemy z chmury,
    słońce twarzy dziecięcej
    nada kropeczkowy wygląd,
    a do moich policzków
    prześle ciemnoróżowy uśmiech.
    Trzeba będzie rękoma
    sięgnąć skończenie daleko
    po puderniczkę nieba.

    OdpowiedzUsuń
  37. Maju, będę wyglądać:) Dość długo Cię nie było. Znając Twoje zdolności, fotki są cudne:)

    Namalowałeś Marcinie, obraz po-pomostowy:)
    Puderniczka niebieska;)))

    OdpowiedzUsuń
  38. ....Marcinie wedrowałam wokół Wysowej Zdroju :):)....mieszkałam na kempingu...w domku z boazerii...."Zacisze " się to nazywa...kosztuje 40 zł od osoby za dobę z jedzeniem....jedzenie wyśmienite...domowe.....i tyle,że nie da się zjeść wszystkiego....polecam :):)....kronikarz ze mnie kiepski,więc nie wszystkie zdjęcia będą podpisane....bo skleroza postępująca u mnie:):)....i nie wszystko pamiętam gdzie co fotografowałam :(....pozdrawiam...aha...a pogodę to widać na zdjęciach...może dziś w nocy coś mi się uda wstawic :)...pozdrawiam....przepraszam Słodka,że znów tu prywatę odstawiam...ale Marcin zapytał i nie wiedziałam gdzie mu odpowiedzieć...uznałam,że tu zajrzy i przeczyta :):)...

    OdpowiedzUsuń
  39. Maju, uwielbiam te prywaty.Proszę cześciej.Serio serio.Blogg wtedy żyje, a nie jest muzeum:))
    A teraz nie będę mogła doczekać się nocy, by obejrzeć Twoje zdjęcia:))
    A Marcin pisze:
    http://marcinniziurski.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  40. Maju, O Beskidzie Niskim to w sumie dwa razy po pół książki napisałem, a jedną z nich wydało, żeby było całkiem po beskidzku, Muzeum Okręgowe w Dukli, gdzie miałem wielką wystawę, oczywiście poswięconą Beskidowi, chociaż nie ujętemu dosłownie. Teraz, nawet dzisiaj,na swym blogu zamieszczam niektóre wspominki z Wysowej.
    Doliną Łopacińskiego gnałem z Czterech Pór Roku (prowadzony przez mych przyjaciół pensjonat położony obok basenu na górnym skraju Parku) kilka razy dziennie i nocnie, bo zaczynałem mniej więcej o 5 rano. W dzień grzybobranko jeszcze het, za "Zaciszem" albo przebieżka na Kozie Żebro, samotna lub prowadząc nieformalną grupę. Do Wysowej zaglądam od mniej więcej 13 lat; w zeszłym roku siedziało mi się tam cztery i pół miesiąca z krótką przerwą w sierpniu.
    Polecam przewodnik "Beskid Niski" mych przyjaciół z wydawnictwa REWASZ, istne kompendium wiedzy dla ambitnego turysty.
    Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

Zmartwychwstanie

Jak zapewne wiecie, jestem autorką jednego tomiku wierszy "Drobnochwile" oraz współautorką drugiego, który powstał za sprawą T., k...