tyle razy nie jestem
nim słońce w obrocie
dostanie zadyszki
na świat
lekką ręką przez próg
wypuszczam latawce
wiotkiej codzienności
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zmartwychwstanie
Jak zapewne wiecie, jestem autorką jednego tomiku wierszy "Drobnochwile" oraz współautorką drugiego, który powstał za sprawą T., k...
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
,,latawce wiotkiej codzienności" - pięknie to ujęłaś :-)
OdpowiedzUsuńEmmo od ptaków, pięknie dziękuję:)))
OdpowiedzUsuńMierzyć nie jest bezpiecznie,można się pomylić?
OdpowiedzUsuńŻycie generalnie jest mało bezpieczne. Jak było na wyjeździe?
OdpowiedzUsuńZniechęcająco do powrotu na stale do domu,samotne przechodzenie po pokojach, 90metrów nie jest przyjemne tutaj na wsi mam dużo życzliwych ludzi.
OdpowiedzUsuńTak , dom to ludzie, a nie mury...
OdpowiedzUsuńTutaj jestem w ośrodku rekreacyjnym,jedynym rezydentem już czwarty rok i przyzwyczailem się że wszystko mam podane zgodnie z życzeniem a mam wszystkie wygody łącznie z własną łazienką.
OdpowiedzUsuńMusi Ci być w nim dobrze, ja osobiście wolałabym w swoim domu.
OdpowiedzUsuńMam tu osobny dom tylko ja w nim mieszkam.
OdpowiedzUsuńAle nie jesteś u siebie:P
OdpowiedzUsuńJestem jak w rodzinie do tego bez zobowiązań i konieczności ograniczania się liczenia z humorami Istny raj ale i tak własnie nosiłem się z zamiarem powrotu, bo nawet raju może może być za dużo, zrezygnowalem może gdybym miał dla kogo byłoby inaczej.
OdpowiedzUsuńJakoś nie zazdroszczę Ci tego raju.
OdpowiedzUsuńI słusznie bo jednak to nie jest pełnia, córka w Londynie zaprasza na stale ale nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńA to akurat rozumiem.Nie chciałbym wyjeżdżać z Polski.
OdpowiedzUsuńNie pora spać pracowitej.
OdpowiedzUsuńNie lubię tych twoich rebusów:P
OdpowiedzUsuńcyt.
Nie pora spać pracowitej.
Myślałem że pracujesz, to nie rebus tylko troska.
OdpowiedzUsuńNie,o tej porze mój mózg mówi nie pracy.
OdpowiedzUsuńTak mówią urodzone sowy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam rano spać i potrzebuję snu przynajmniej 7 godzin:))
OdpowiedzUsuńPóki codzienność jest latawcem-
OdpowiedzUsuńto jest jednak pięknie i właśnie-
...lekko.
Źle, gdy latawce nikną w popiołach,
ale i tu zawsze jest szansa,
że któryś z nich jest ukrytym
Phoenix'em.
Ściskam weekendowo!;D
________
P.S.
"Emma od ptaków" - to dopiero
piękne "nazwanie"!..
I jak pasuje! ;)
Tak jak ja, jestem sową. Zwykle nie wstawałem przed południem.
OdpowiedzUsuńMarius, a niechby zdarzył się jakiś feniks...
OdpowiedzUsuńLubie Emmę od ptaków:))
Airborne, zatem jesteśmy podobni-w tym względzie.
Tylko w tym,jesteś wybitnie uzdolniona.
OdpowiedzUsuńDaleko mi do wybitności.
OdpowiedzUsuńA teraz już życzę snów na tyle lekkich, by przyniosły wytchnienie i na tyle ciężkich, by je pamiętać.Dobranoc:)
OdpowiedzUsuńMoje subiektywne wrażenie,czy słuszne wiesz sama najlepiej.
OdpowiedzUsuńTak, masz rację:)
OdpowiedzUsuńKobieta wie więcej od mężczyzny, ma intuicję mężczyzna jej nie posiada.
OdpowiedzUsuńwypuszczam latawce
OdpowiedzUsuńwiotkiej codzienności
TO JEST TO!!!!, BARDZO, wielkie BRAWO:))))
O, to, to! Holdena zachwyt wszechświetny bardzo na miejscu! Podpisuję się.
OdpowiedzUsuńŚwietny utwór. Jego treść będzie mi towarzyszyć dzisiaj w moim piętnastogodzinnym dniu pracy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń..;D.. wyobraziłam sobie jak sprawdzasz siłę wiatru wypuszczając latawiec ku niebu..;D
OdpowiedzUsuń(mierząc podmuchy?) świetny tekst podoba mi się bardzo..;) pozdrawiam ciepło..
....wróciłam z wędrówek ku końcu świata....przeczytałam Twoje smutki/radości/niepokoje.....cudne są Twoje uczuć opisania....pozdrawiam śledząc latawców leniwy lot ku chmurom...:)...
OdpowiedzUsuń:))Dziękuję, to bardzo miłe czytać takie słowa:))
OdpowiedzUsuńMaju a gdzie byłaś?I na pewno przywiozłaś mnóstwo fotografii?:DD
OdpowiedzUsuńDo twarzy ci takie rozmarzenie :)
OdpowiedzUsuńniskie ukłony
Zenzo, wróciłeś:)
OdpowiedzUsuń...wędrowałam ścieżkami Beskidu Niskiego....bez zaskięgu telefonicznego..bez komputera......i z dwoma aparatami fotograficznymi :):):)....koło 2000 zdjęć zrobiłam,jak się pozbieram do kupki coś pokażę.....:)....pozdrowienia przesyłam...Majka.
OdpowiedzUsuńBeskid Niski uwielbiony...
OdpowiedzUsuńZdjęcia z podpisami będą, mam nadzieję.
No i informacje typu: gdzie noclegi, jaka pogoda była.
Gdy wreszcie wyjdziemy z chmury,
OdpowiedzUsuńsłońce twarzy dziecięcej
nada kropeczkowy wygląd,
a do moich policzków
prześle ciemnoróżowy uśmiech.
Trzeba będzie rękoma
sięgnąć skończenie daleko
po puderniczkę nieba.
Maju, będę wyglądać:) Dość długo Cię nie było. Znając Twoje zdolności, fotki są cudne:)
OdpowiedzUsuńNamalowałeś Marcinie, obraz po-pomostowy:)
Puderniczka niebieska;)))
....Marcinie wedrowałam wokół Wysowej Zdroju :):)....mieszkałam na kempingu...w domku z boazerii...."Zacisze " się to nazywa...kosztuje 40 zł od osoby za dobę z jedzeniem....jedzenie wyśmienite...domowe.....i tyle,że nie da się zjeść wszystkiego....polecam :):)....kronikarz ze mnie kiepski,więc nie wszystkie zdjęcia będą podpisane....bo skleroza postępująca u mnie:):)....i nie wszystko pamiętam gdzie co fotografowałam :(....pozdrawiam...aha...a pogodę to widać na zdjęciach...może dziś w nocy coś mi się uda wstawic :)...pozdrawiam....przepraszam Słodka,że znów tu prywatę odstawiam...ale Marcin zapytał i nie wiedziałam gdzie mu odpowiedzieć...uznałam,że tu zajrzy i przeczyta :):)...
OdpowiedzUsuńMaju, uwielbiam te prywaty.Proszę cześciej.Serio serio.Blogg wtedy żyje, a nie jest muzeum:))
OdpowiedzUsuńA teraz nie będę mogła doczekać się nocy, by obejrzeć Twoje zdjęcia:))
A Marcin pisze:
http://marcinniziurski.blox.pl/html
Maju, O Beskidzie Niskim to w sumie dwa razy po pół książki napisałem, a jedną z nich wydało, żeby było całkiem po beskidzku, Muzeum Okręgowe w Dukli, gdzie miałem wielką wystawę, oczywiście poswięconą Beskidowi, chociaż nie ujętemu dosłownie. Teraz, nawet dzisiaj,na swym blogu zamieszczam niektóre wspominki z Wysowej.
OdpowiedzUsuńDoliną Łopacińskiego gnałem z Czterech Pór Roku (prowadzony przez mych przyjaciół pensjonat położony obok basenu na górnym skraju Parku) kilka razy dziennie i nocnie, bo zaczynałem mniej więcej o 5 rano. W dzień grzybobranko jeszcze het, za "Zaciszem" albo przebieżka na Kozie Żebro, samotna lub prowadząc nieformalną grupę. Do Wysowej zaglądam od mniej więcej 13 lat; w zeszłym roku siedziało mi się tam cztery i pół miesiąca z krótką przerwą w sierpniu.
Polecam przewodnik "Beskid Niski" mych przyjaciół z wydawnictwa REWASZ, istne kompendium wiedzy dla ambitnego turysty.
Pozdrawiam Cię.