Już jestem prawie spóźniona, zerkam na zegarek. Spokojnie, zdążysz. Przede mną sznurek aut. Skąd tu się wzięły, o tej porze??? Spokojnie, zaraz się rozluźni, spokojnie, zaraz będzie po tym koreczku. Przekonuję samą siebie i prawie mi się udaje. Tuż przed ostatnim skrętem w lewo, na dwa metry przed bramą szkoły, Pan Władza macha lizakiem i posapuje. Nie wiem skąd wiem , że posapuje, ale na pewno musi być mu gorąco na tym rozgrzanym asfalcie, w tym jego mundurku i czapce. Zerkam na swoje nagie ramiona i stopy. Południe. Przez otwarte okna wpada leciutki wiatr. Jest ciepło. Pan Władza uparcie macha lizakiem i nakazuje autom przede mną jechać w prawo. Do diaska! To przecież niemożliwe! Ja muszę w lewo! Bramę wjazdową zastawił jakiś samochód. Gdyby nie to autko, gotowa byłam postąpić wbrew lizakowi Pana Władzy! Za chwilę się spóźnię. Zatrzymuję się na środku jezdni i szybko myślę. Nigdzie nie można zjechać, ani objechać - nie ma takiej możliwości. Szybszy jest Pan Władza.
-Proszę jechać w prawo. Którędy panią puszczę?!Chyba niebem!
Niechby i niebem. Rzuciłam wściekłe spojrzenie i pojechałam w prawo. Może powinnam była się rozbeczeć i Pan Władza, by się zlitował i puściłby mnie tym niebiańskim traktem, uprzednio nakazując otwarcie bram? Może. Objechałam obwodnicę, by auto zostawić około kilometra od szkoły. Nigdzie bliżej nie znalazłam miejsca. Wpadłam z dzwonkiem. Pierwszym.
Po dwóch godzinach wyszłam za bramę. Pasek od klapka o około czterocentymetrowym obcasie oderwał się. Oswobodzona stopa zerwała się z uwięzi i radośnie przylgnęła do chodnika. Był ciepły. Lato. Do auta szłam kuśtykając. W jednej ręce trzymałam nieszczęsny klapek.
Teraz zastanawiam się, dlaczego nie zdjęłam tego drugiego? Może to ta świadomość, że nie szłam całkiem bosa?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Stary dziad
Śpisz? Mam nadzieję, że śpisz. Chciałem ci powiedzieć, że już nie trzęsą mi się ręce, a w mojej apteczce nie znajdziesz nic poza witaminami...
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
Którędy panią puszczę?!Chyba niebem!
OdpowiedzUsuń- to mi się podoba:)
To był dowcipny Pan Władza:D
OdpowiedzUsuńech, skąd ja to znam :P
OdpowiedzUsuńChodzenie na boso czy dowcipnego Pana Władzę?:D
OdpowiedzUsuńdobrze rozpoczęty rok...prawie do nieba i prawie boso...
OdpowiedzUsuńuśmiechów życzę w tej bosoniebiańskiej codzienności :)
Dziękuję Bazylio i wzajemnie, w tej codzienności uśmiechy na pewno się przydadzą:)))
OdpowiedzUsuńPogodnie,lekko,urokliwie.:)
OdpowiedzUsuńI tak mi było, gdy już wsiadłam do autka.Chyba pierwszy raz kierowałam samochodem bosą stopą:)))A potem już w butach wstawiająca auto do garażu śmiałam się w głos wyobrażając sobie minę kogoś kto widział mnie w tym jednym bucie:D
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie osłupiałby z zachwycenia.Czy tylko on jeden?
OdpowiedzUsuńRaczej umarłby ze śmiechu, Airborne:)))
OdpowiedzUsuńŚmiechu radosnego zadowolenia. Widoczek ho ho?
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie kobitę w garsonce i w jednym bucie:))))
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie tą stópkę.
OdpowiedzUsuńGodzina duszków.
OdpowiedzUsuńGdy doszłam do domu wyglądała jakbym chodziła po węgle:))
OdpowiedzUsuńHuhuuuuuuu;)
Jak prezydentowej USA.
OdpowiedzUsuńAleż skąd, była o wiele ciemniejsza!
OdpowiedzUsuńPorównywałem kształt.
OdpowiedzUsuńAle trzasnęłam gafę:D
OdpowiedzUsuńDobrej nocy:)Jutro trzeba zobaczyć mgły te nad polem:)
OdpowiedzUsuń:)))))))))))))
OdpowiedzUsuńMiłych snów.
OdpowiedzUsuńa na boso było by .....poręczniej
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
szkoda że nie było mnie tam z aparatem:):):)
:D ano poręczniej.Rafale i chwała, że Cię tam nie było:)))))))
OdpowiedzUsuń