piątek, 25 września 2009

***

ponad to
co już się zdawało
wyżej nie uniosę nieba
mogę tylko lekkim piórem
spłynąć w dół
nim zaskoczy nas bliskość
marzenia

52 komentarze:

  1. Nim zaskoczy nas bliskość spełnienia - tak mi się to skojarzyło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,lekkim piórem spłynąć w dół" - pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. I lekkim piórkiem
    jak miękkim włoskiem
    rozgarnia i pieści marzenia
    nie do uwierzenia.
    Przerwana jedwabista nić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Półeczka? Towary na wysokości oczu i te poniżej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby się zastanowić, to może marzenia.
    Planowa gospodarka marzeniami?
    Tęsknoty, marzenia, westchnienia, zadumy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę racji w tych słowach anonimowych jest.
    Jeszcze lekkie pióro... Wypróbowany sposób? on przydałby rzeczywiście lekkości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardziej pod publikę czy bardziej dla siebie tworzyć?

    OdpowiedzUsuń
  8. Płodozmian z marzeń. Słodko winne strofy pachnące nieporadnie.
    Jeśli pisać to tylko łabędzim piórem.
    Strach tylko, by pisanie nie okazało się łabędzim śpiewem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze blade! Tylko dla siebie! Publika to doceni. Ale nie na pokaz niby dla siebie, jak Świetlicki. Bo wikłanie się w nierzetelnościach wrtystycznych zawsze wychodzi na wierzch.

    OdpowiedzUsuń
  10. A gdy trochę pod publikę, a trochę ponad nią? Czy wyczują małą manipulację?

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz czytelników za idiotów?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie mam nic.Ledwie czyste ręce i puste zamiary.

    OdpowiedzUsuń
  13. Płodozmian marzeń - ładne, prowokujące, nawet obrazoburcze poniekąd.
    Świetlicki: rzeczywiście nic z jego niepokory, buntu przeciw salonom nie zostało - nie był autentyczny. Produkował frazy zgrabne pod publiczkę pensjonarek krakowskich, które mdlały bądź sikały z wrażenia na jego widok, gdy pijany wytaczał sie z kanjpy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Poeta lubi wytaczać się w ochach i achach. Jak ten Świetlicki, poniekąd.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niektórzy, ci bardziej w kursie, wyczują manipulację. Nie w pierwszym wierszu, ale jednak. Winno-kaśna osiągnęła pewien poziom, więc każde jego obniżenie to albo efekt popadniecia w samouwielbienie albo cheć przypodobania się również czytelnikom mało wybrednym.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziś, widzę, na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytelnicy kochają strofy rodem z dworu Rodziewiczówny.

    OdpowiedzUsuń
  18. chrzanisz, Marcinie Jak poeta sprawny to nie wyczujesz

    OdpowiedzUsuń
  19. Zawsze się zastanawiałam, czy warczeć na peany, które głaszczą, aby głaskać? Takie wygłaskane futerko wygląda niezbyt zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dlaczego chrzanie? Założę się, że można wyczuć.

    Zależy, jacy czytelnicy. Są czytelnicy Rodziewiczówny i są Gombrowicza. Skądinąd wysoko cenię WG powieść dla kucharek; szkoda, że pisanie jej zarzucił.
    Ja lubię strofy ciekawe, niekoniecznie Miłosza czy Herberta. Gałczyński - to był arcytalent!

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznaj się, że lubisz, gdy cię głaszczą!
    Nie rób z siebie takiej wydelikaconej paniusi, która rozdaje uśmiechy na lewo i prawo!

    OdpowiedzUsuń
  22. Marcin, a ty kim jesteś, by ferować wyroki?

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciocia Mela zagłaskała kota na śmierć (Wańkowicz). Nie ma co warczeć, ale nie ma co na gładkie słowa czczego zachwytu reagować choćby z kurtuazji, w dodatku też gałdkimi słowami, bo taki salon to strata czasu, no i grozi obniżeniem lotu, demoralizacją autora. Rzadko który jest odporny na głąsaknie. Ja nie:) Niestety nie!!!:))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Powieść dla kucharek? A nie słyszałam. Lindy ostatnio słucham. Wiesz, ten timbre głosu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie feruję wyroków, tylko prezentuję własne zdanie. Mogę nie prezentować, jeśli tym mam kogoś drażnić:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Marcin, obniżasz loty, gdy cię głaszczą? Też poeta?Ja się zastrzelę! Czy każdy tu to poeta?

    OdpowiedzUsuń
  27. Uuuu i wrażliwy w dodatku.

    OdpowiedzUsuń
  28. Marcinie, proszę zostań.
    Anonimie przywołuję Cię do porządku!

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiesz co, mała? Ty tu to se możesz wierszolek napisać, a nie mnie przywoływać. Kiedy myłaś okna i co zrobiłaś staremu dziś na kolację?

    OdpowiedzUsuń
  30. "Opętani". Świetnie się czyta. W stylu WG, ale ze wstawkami a la Dołęga-Mostowicz.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiesz, co Anonimie? Mam pewien zwyczaj - nie odpowiadam na tego typu zaczepki, więc możesz się nie wysilać.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie poeta. Ogrodnik. Ale koszę trawnik z sercem. No i bywam za to głaskany.
    Ech, jak mam być przyczyną jakichś niesnasek, to sobie pójdę. Wszystkim jak najmilszego wieczora życzę. Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  33. Kasiu, nie przejmuj się idiotą. Uwielbiam Cię czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nareszcie. Pa Wojtek!
    Widzisz lalka? I zostałaś sama. A nie, cichy wielbiciel jeszcze został.

    OdpowiedzUsuń
  35. Witold Gombrowicz. Powieść pisana w 1939 roku, jeszcze w przedwrześniowej Polsce. Stron ponad 250, wydanie paryskiej Kultury, tom "Varia". Mogę wziąć do Ulucza.

    OdpowiedzUsuń
  36. Spieprzaj i odczep się od Kasi!

    OdpowiedzUsuń
  37. Marcinie, bardzo chętnie, jeśli tylko coś a tego Ulucza wyjdzie. Zresztą i tak postaram się to odnaleźć w bibliotece, zanim Ulucz nam się zdarzy.:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Rycerzyk w blogowej zbroi! I w dodatku brzydko pisze.A fe!

    OdpowiedzUsuń
  39. ...O matko i córko!...
    Jakaż tu ostra polemika! =O

    Cóż - zawsze wychodziłem z założenia , że
    poezji się nie komentuje - bo wszelkie
    "analizy" ją zabijają.
    Albo się ją przyjmuje, albo nie.
    Jeśli coś zachwyca -
    czasem , nawet wyjęta z całości fraza-
    to czemuż to "kryć" i milczeć,
    a innym razem - milczy się
    po prostu
    lub -
    na jakiś temat...
    Ale żeby aż takie emocje?..

    Z drugiej strony -
    takie "soczyste" polemiki
    bywają ożywcze - byle tylko nie
    dryfowały w "podjazdy" ad personam...

    Pięknego weekendu!;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie wiem. Tylko mając nawyk wielokrotnego analizowania tekstu można nabrać doświadczenia. Innej drogi nie ma. Inaczej osiągnie się jakiś pułap umożliwiany przez zdolność kojarzeń słów i się zaczyna dreptac w miejcu, powielać siebie. Czy o to chodzi? Nie namawiałabym do wkuwania na pamięć całej teorii wierszopisania i ślepego stosowania reguł jak leci, ale o pracę nad własnym stylem, autorozwój. Żeby był rozwój, musi być i dyscyplina w zakresie posługiwania się słowem.
    Tu właśnie dochodziło do ataków ad personam, czym jestem zniesmaczona. Autorka powinna usuwać chamskie wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  41. Dopiszę, że zaglądam tu od tygodnia z ciekawością, bo przeważnie jest miło i ciekawie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  42. Co innego rozpatrywac kuchnie, co innego ukatrupiac wiersza przez co autor chcial powiedziec

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie, nie będę usuwać żadnych komentarzy , bo co to da? Nie chciałabym doprowadzić do zamknięcia tego miejsca, niech będzie , że tu "każdy ma swoja historię" .Uczę się pokory.Być może.

    Marius, nic tak nie pobudza myślenia jak odmienne zdanie;) Pozdrawiam Cię serdecznie, a wycieczki ad personam? No cóż...bywa i tak. Nikt nie jest bez winy.Pozdrawiam serdecznie:) Szczególnie teraz, gdy ta sieć dotyka Cię i Twoją rodzinę tak bardzo.


    Anonimie , dopieor sie ucze analizowania.Nigdy nie było we mnie potrzeby analizy. Na zasadzie napisane-zapomniane. A wiesz, co jeste najsmieszniejsze? Że teraz gdy czytam to , co kiedyś napisałam, to kreslę kreśle i gdybym miała to zrobic to rzeczywiście, to nic mi się nie podoba. Ale uczę się.:)

    Grażyno, bardzo mi miło:)

    Nie odważyłabym się rozpatrywać, co autor miał na myśli, bo to byłoby niemądre, ale przyprawy , naczynia, łyżki drewniane i inne teflony chętnie podglądam i lubię słuchać, jakich sprzętów i narzędzi użyliby inni do sporządzenia danej potrawy:))

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

Oczekiwanie

dziś nad ranem zastukał sierpień  gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia  oczekiwanie nie smakuje najlepiej  ma duże oczy i c...