odchodzę od zmysłów
na chwilę
nim burza oczyści powietrze
sukienkę duszną od pragnień
porywają w górę męskie spojrzenia
kamienne goździki opowiadają przestrzeń
nasyconą nieuchwytnym zapachem kardamonu
cierpki czwartek łasi się do stóp
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Jak zwykle trzeba go obłaskawić...
OdpowiedzUsuńTym razem próbuję go obłaskawić kisielem poziomkowym:)))
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje wiersze. Ocean w nich ciepła niezmierzony.
OdpowiedzUsuńCzarku, dziękuję. :)
UsuńFajne z tą sukienką
OdpowiedzUsuńSzczepciu, fajnie, że Ci się podoba:))
UsuńPięknie, jak zawsze. Pozdrawiam w piątek:) PS A ja nie mam żadnej nowej sukienki;)
OdpowiedzUsuńRenato, pozdrawiam ciepło w już w sobotę. W ten szaleńczy 'kibicki' dzień;))
Usuńja dziękuję za biegłość Twoich słów.czy Ty nie mieszkasz ostatnio w mojej głowie?:):)
OdpowiedzUsuńGałązko, jesteś Gałązką:D
Usuńczasem zaglądam do głów innych ;)