wtorek, 25 stycznia 2011

Liryka zimowa



A obok przemyka zima o wilgotnych palcach.
Czułymi dotknięciami zostawia ślad na drzewach.
Gdy patrzymy w tę samą stronę jesteśmy bliżej niż krzyczą o tym kilometry.
W oddali pan z psem lirycznieje pod płaszczem szadzi.Prawie słyszę jak cicho szepcze: ach, jak pięknie. A potem silnie wyrzuca patyk, z okrzykiem aport, ukrywając chwilę słabości.
Łagodniejemy, gdy wokół taka zima.

9 komentarzy:

  1. łagodniejemy. usypiamy czujność. zasypiamy.... :]

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli nikt nie widzi... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pchełko, ja również jestem urzeczona, Jeszcze takiej zimy u mnie nie było...Mam nadzieję, ze zdąży się taka pokazać:)

    La bruja loca, delikatniejemy...:)

    Itako, ciągle wierzę, że są tacy, którzy, nie bojąc się o swoją twardość, nie kryją zachwytu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. czuła i łagodna... jednym gestem prowadząc od obrazu do słowa...

    OdpowiedzUsuń
  5. O jak wiosennie u "Jej Radosności" .

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, chyba nas równocześnie wzięło na zachwyt; jak też wygląda nasza zima nad rzeką ;-)
    Tylko, że ja nie miałem komu krzyknąć "aport".

    OdpowiedzUsuń
  7. Malutka, taka troszkę zadumana , choć radośnie...

    Airborne, aha:D

    Wg, piękne to Twoje skrzydło anioła...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękna, acz cieszę się, że u mnie bardziej wiosennie;)Mimo że mokro i pluchaście...

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

Oczekiwanie

dziś nad ranem zastukał sierpień  gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia  oczekiwanie nie smakuje najlepiej  ma duże oczy i c...