sobota, 29 stycznia 2011

Arkadia



Południowy kraniec miasta ma zalew rozlany ciszą. Dziś był skuty lodem. Tu, w ciepłe wrześnie, przychodzimy w niewysokich klapkach, gdy jeszcze rok szkolny nie rozpanoszył się na dobre i ciągle pachnie wakacjami. Miękki piasek przypomina morskie plaże. To tylko kilka kroków od budynku z czerwonej cegły, na który już od kliku lat mają chrapkę władze grodu. Majem znów zacznie się batalia o być albo nie być. Mimo to, coś uparcie każe mi trzymać się tego miejsca...
To już siódmy rok, gdy tak blisko mi do Arkadii.
Dziś sprawdzałam, czy nadal pachnie nadzieją?
Pachniało mrozem.

5 komentarzy:

  1. ...więc Twoja nadzieja ma zapach mroźnego wiatru i smakuj e lodami waniliowymi :)...
    ...zapraszam do mnie po wyróżnienie :)
    http://swiatyniemozliwe.blogspot.com/2011/01/wyroznienie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Latem, gdy przejeżdżałam przez tę Twoją krainę szczęśliwości to złapałam się na tym, że miałam pretensje do pana kierowcy dlaczego tak szybko przejechaliśmy przez miasto. Mieszkasz w przepięknych stronach, tylko dlaczego one są tak daleko...

    OdpowiedzUsuń
  3. Maju , serdecznie dziękuję za to wyróżnienie:))

    Helu, o tej porze w sieci, ho ho?:P Kto by pomyślał? Bo te strony nie lubią być przelatywane:P Może w tym roku nam się uda?Jak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami i mnie zdarza się połobuzować;-). Myślę, że się nam uda, inaczej być nie może. Życie jest takie krótkie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Musi!Inaczej się nie da...a do lekarza jutro..obiecuję.

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...