sobota, 17 kwietnia 2010

"Oszczędźmy słów"

Rozkładam przed sobą karty, a w głowie mi dudni: tarot to nie zabawa!
A ja lubię śliskość ich znaczeń, która wymyka się z rąk. Prostokątne koszulki skrzętnie skrywają drugie dno przed adeptem. A więc łapię to, co oczywiste, a one śmieją się nieszczerze. I ja to wiem, jednak nadal gramy w odwieczną grę: sen mara - Bóg wiara.
A jutro Wawel rozkrzyczy się dźwiękiem Zygmunta. Miałam już zapominać, wygładzać smutki, lecz przeczytałam o tu, u Szeptaka[klik]... I znowu spaceruję Krakowskim Przedmieściem. Odkrywam w sobie nowe pokłady znaczeń. Symbolizm plastikowych worków...
"Oszczędźmy słów"[klik]
A w powietrzu wisi chmura wulkanicznego pyłu. Jak całun...

4 komentarze:

  1. głowa szumi słowem Marysi Peszek...
    czarny worek trupów w bród
    koniec świata umarł Bóg...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tarot jak zawsze wieloznaczny..
    Podoba mi się całun z wulkanicznego pyłu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie porównałaś tę wielką czarną chmurę popiołów do całunu okrywającego tragedię

    OdpowiedzUsuń
  4. A , chyba tego nie znałam?

    Latarniku, rzadko go wyciągam, ale czasem mi się zdarza...

    Kate:))

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...