na chwilę wróciłam
pełna obaw czy jutro unieść zdołam
z kątów wymiotłam niepotrzebne smutki
pająk stróż cienką nicią wygrażał
kąt swój oswajając na nowo
pomiędzy wtorkiem a niedzielą
zapowiedziałam siebie silną
lifting słów jak podciąganie policzków
ma wyostrzyć smak na życie
i tłumaczyć mnie z nijakości
a ty na mnie tak nie patrz
spod palców wychodzą cienie
jeszcze nie pora
rzeczy nazywać po imieniu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Złote milczenie
poetka wyciąga czarnopisy zbyt kolorowy ten czas wokół niej nawet mgły mają w sobie mistykę a nie smutek jesiennego welonu maniery...
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
Jak ty piszesz...
OdpowiedzUsuńja mam dreszcze ...
...nazywasz nienazwane ...........cudnie.....
OdpowiedzUsuńJoasiu, te dreszcze mnie łechcą;))
OdpowiedzUsuńMaju, dziękuję pięknie:)
czasem jedna rzecz ma wiele imion.........:)
OdpowiedzUsuń