Gdy wchodzę na oddział przyłapuję się na tym, że zaczynam zasłaniać usta i nos. Co dwa metry na korytarzu zawieszono automatyczne odświeżacze powietrza.Gdy świeci słońce korytarz wybucha zapachami, które być może w mniejszym stężeniu byłyby do przyjęcia. I kto kupił taki zapach? Słodki jak lilie…kojarzy mi się z domem pogrzebowym…
Dziś, gdy tam weszłam, przekonałam się, że nie tylko ja nie lubię tego zapachu-ktoś przystawił krzesło tak, by drzwi się nie zamykały…
Gdy wróciłam do domu przyniosłam ze sobą ten zapach na kurtce.
Jutro pranie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzeba zniknąć
Trzeba zniknąć by móc wrócić w śmiech I odpustowe korale Trzeba zniknąć By znów zacząć mówić I innym rozdawać codzienność
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
Pewnie przecena była:)
OdpowiedzUsuńzapachy życia i śmierci...
OdpowiedzUsuńzamknięte w tubkach
mnie wkurzają takie zapachy w samochodach, zawsze mnie mdli:)
OdpowiedzUsuńpewnie ktoś bez wyobraźni....
OdpowiedzUsuńprzecież to męczące, i jeszcze co dwa metry!
OdpowiedzUsuńIda, chyba ktoś chciał zabić zapach śmierci...nie wiem.
OdpowiedzUsuńHolden, uwalniany za pomocą ruchu...a tam ledwie ruch...
Mustango, znam to:mój syn ma tak samo...
Margo, Maliconia... założenie pewnie było słuszne...przyjemny zapach ....ale niefortunnie dobrany, gdy świeci słońce : oszklona klatka na wejściu kumuluje zapachy... chyba najgorsze jest pomieszanie tych słodkich zapachów w porze obiadowej...
Ktoś na pewno chciał dobrze, ale do diaska za dużo to tez niedobrze...
.................................
Gdy weszłam na salę poczułam cudownie świeże powietrze...ale było dość chłodno, za oknem było minus sześć....spod ściany uśmiechał się starszy pan...nie zimno?-zapytałam. Nie nie, wpuszczamy świeże powietrze...pachniało pięknie mrozem.Rozumiem tego pana...
Tez mi się lilie kojarza z pogrzebem i tez bym wyprała kurtkę, wiec rozumiem.... W ogole jakakolwiek intensywnosc nie- moich zapachów jest dla mnie męcząca.
OdpowiedzUsuńCzarodziejko, lubię różne zapachy, ale ich stężenie w tym małym oszklonym przedsionku, zaraz na wejściu, jest nie do przyjęcia...a kurtka już uprana:))
OdpowiedzUsuńMoże się w końcu ktoś zrehabilituje i usunie choćby co drugi zapach ale jak znam życie to pewnie osoba odpowiedzialna za te odświeżacze tamtędy nie chodzi. Ech..
OdpowiedzUsuńWiesz? Myślę,że chodzi, ale gdy się tam tylko przejdzie to daje się wytrzymać, gdy nieustannie siedzisz w tym zapachu, wprawdzie po pewnym czasie się do niego przyzwyczajasz, ale potem pachnie ci nawet skora....
OdpowiedzUsuń