Gdy weszłam na oddział ktoś mocnym, czystym głosem śpiewał "Białego misia". To był koncert dla pacjentów i ich rodzin.
- Wszyyystkieego doobrego
Pan Zenon uśmiecha się i wręcza mi małe zawiniątko.
Robi mi się niemożebnie na sercu.
Na stolikach w każdym pokoju, w którym mieszkają kobiety zakwitły różowe róże. Świeżutkie, wstawione w ładne wazoniki. Tyle kwiatów, ile osób w pokoju.
Życie przeciwko śmierci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzeba zniknąć
Trzeba zniknąć by móc wrócić w śmiech I odpustowe korale Trzeba zniknąć By znów zacząć mówić I innym rozdawać codzienność
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
W takim miejscu Dzień Kobiet jest dniem nadzwyczajnym....
OdpowiedzUsuńżycie przeciwko śmierci - to wspaniałe, poetyckie "hasło" wieńczące Twoje słowa, zmagania.
OdpowiedzUsuńPięknie....:)
OdpowiedzUsuńRybiooka, to było niesamowite...te róże w każdym pokoju...były naprawdę niezwykle. Ktoś miał świetny pomysł...
OdpowiedzUsuńHolden, czymś trzeba straszyć tę śmierć...
Margo, Ido... zostawiam uśmiech:))