niedziela, 21 lutego 2010

Niezachwyt

nie wiem czy potrafię nazwać
milczenie które stygnie pod powiekami
gdy zamykam oczy świat wydaje się
odrobinę lepszy niż wczoraj
słońca zakwitają w pościeli
ciepłym oddechem niedziel
skazanych na mijanie
nie wiem jak daleko potrafię iść
to co bliskie smuci się niezachwytem
byle do jutra byle do lata byle do ciebie
tylko skąd tyle przestrzeni miedzy nami?

6 komentarzy:

  1. Z wiatru ta przestrzeń, pewnie z wiatru...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy z wiatru czy z nieba, miłością wypełnić ją trzeba :)
    "moje słońca zakwitają w pościeli ciepłym oddechem niedziel" Pięknie to jest napisane.
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. ...powiało tęsknotą...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. a słoneczko coraz wyżej wschodzi......:):)
    R

    OdpowiedzUsuń
  5. Latarniku, z hulania, z hulania;)

    Kate, pozdrawiam Cię ciepło i życzę jak najpiękniejszych słońc na pościeli:)

    Ida, troszkę tak...

    Rafale, mhm.I za chwilę będzie wiosna...Mimo,że lubię zimę, to już tęsknię za maleńkimi zielonymi listkami...

    OdpowiedzUsuń
  6. słońca zakwitają w pościeli

    CUDOWNOŚCI !

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...