Pomiędzy szumem wentylatora a buntującym się czajnikiem, wyłapuję zaokienną niecierpliwość wróbli poutykaną między gałęziami mirabelkowego żywopłotu.
Długi poniedziałek kapie za oknem.
W domu pachnie mokrym tynkiem.
- Dosmucam się staranniej niż zwykle.
Nie spiesząc się, nic mi nie umyka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
No tak, King do poduszki i już widzę na ścianach czające się okropieństwa... pozdrawiam z uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDroga Pani Melancholio. Bardzo proszę nie wąchać dłużej mokrego tynku, a raczej z wróblami wesoło zniecierpliwić się w gałązkach żywopłotu. Pozdrawiam- Wiosna :)
OdpowiedzUsuńdosmucanie jest wrednym zajęciem - zwyczajowo, a po Twoim słowach - jakby nabrało nowego znaczenia :)))
OdpowiedzUsuńMargo, lubię horrory.Przy nich odpoczywam...;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Ida, wszystkiego ładnego:)
Wiosno, wyglądam Ciebie prawie nie tęskniąc, ale już mogłabyś da znać, że się zbliżasz. Te mokre tynki, mokre nogi każą Cię wołać szybciej...Dziś wpadłam na doskonała myśl-sprawię sobie kolorowe gumiaczki.Takie w kolorowe wzorki.To przez panią pani Wiosno nauczę się chodzi w tak dziwnym obuwiu:P
Holden, to dosmucanie, masz rację, to dziś u mnie jak dopieszczanie- to dobre nastroje, mimo , że w moll...pozdrawiam Cię ciepło...:)