poniedziałek, 22 lutego 2010

Odwilż

Pomiędzy szumem wentylatora a buntującym się czajnikiem, wyłapuję zaokienną niecierpliwość wróbli poutykaną między gałęziami mirabelkowego żywopłotu.
Długi poniedziałek kapie za oknem.
W domu pachnie mokrym tynkiem.




- Dosmucam się staranniej niż zwykle.
Nie spiesząc się, nic mi nie umyka.

5 komentarzy:

  1. No tak, King do poduszki i już widzę na ścianach czające się okropieństwa... pozdrawiam z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Pani Melancholio. Bardzo proszę nie wąchać dłużej mokrego tynku, a raczej z wróblami wesoło zniecierpliwić się w gałązkach żywopłotu. Pozdrawiam- Wiosna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dosmucanie jest wrednym zajęciem - zwyczajowo, a po Twoim słowach - jakby nabrało nowego znaczenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Margo, lubię horrory.Przy nich odpoczywam...;)
    Serdeczności:)


    Ida, wszystkiego ładnego:)

    Wiosno, wyglądam Ciebie prawie nie tęskniąc, ale już mogłabyś da znać, że się zbliżasz. Te mokre tynki, mokre nogi każą Cię wołać szybciej...Dziś wpadłam na doskonała myśl-sprawię sobie kolorowe gumiaczki.Takie w kolorowe wzorki.To przez panią pani Wiosno nauczę się chodzi w tak dziwnym obuwiu:P

    Holden, to dosmucanie, masz rację, to dziś u mnie jak dopieszczanie- to dobre nastroje, mimo , że w moll...pozdrawiam Cię ciepło...:)

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...