środa, 17 lutego 2010

Logopeda i hospicjum

- Niech się pani nie boi. Każdy bierze nas za taką umieralnię.
Rozglądam się z ciekawością. Pachnie czystością i jakimś delikatnym, kwiatowym zapachem - przyjemnie.
- I co? Tak strasznie u nas?
Mijamy uśmiechniętego Franciszkanina. Biały sznur kołysze się w rytm długich kroków.
- Komu popiołu, komu?
Uśmiecham się spokojna. Od jutra będę tu częstym gościem.

7 komentarzy:

  1. PODZIWIAM CIĘ CAŁYM SOBĄ!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że będzie4sz się dzielić swą codziennością tam przeżytą ?

    OdpowiedzUsuń
  3. ..podziwiam Cię ....wielki szacunek Słodka....trzymam kciuki byś dała radę.....

    OdpowiedzUsuń
  4. ...a jaka cudna "Jej chmurność"...!!!!....

    OdpowiedzUsuń
  5. Holden, no nie zawstydzaj mnie. Tu nie ma nic do podziwiania...:)

    Rybiooka, może troszeczkę , o moich doświadczeniach pracopodobnych i wolontariatowopodobnych pisuję na wordpressie.:)

    Maju, mam nadzieję, że dam radę .Najbardziej bym chciała bym umiała nawiązać nic porozumienia, a wtedy wszystko pójdzie łatwiej:)

    Ida, to życie:)

    Maju, nazwałam je płonące niebo...:D

    OdpowiedzUsuń
  6. ...uda Ci się napewno ..... myślę,że jeśli potrafisz ich traktować NORMALNIE.....bez uciekania od rozmów o chorobie i śmierci....to wszystko będzie dobrze.....

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...