dziś dwie godziny opowiadał o tobie deszcz...
a ja łagodnie się uśmiechałam
nadrabiam nieobecność i nie mogę się nasycić
dobrze mi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
pięknie musiał opowiada...
OdpowiedzUsuńwiesz, tak niezwyczajnie...:))
OdpowiedzUsuńwłaśnie właśnie :):):)
OdpowiedzUsuńRafał
...letni deszcz często koi...uspokaja......wycisza....lubię go słuchać....:)...
OdpowiedzUsuńto dobrze,
OdpowiedzUsuńz nienasycenia bierze się obecność
:)
Rafale, własnie własnie a ten Łukasz chodzi za mną;)
OdpowiedzUsuńMaju ja tez , gdy spokój w emnie lubię mu nawet się oprzysłuchiwać:))
Z obecności nadzieja
z nadziei kamyk zielony
z kamyka fontanny które śpiewają o powrotach
ze śpiewów syreny na skałach
morze może
:)
tak, Tercybiadesie