od kilku dni zastanawiam się,
czy dopadło mnie spóźnione przesilenie wiosenne,
a może wyprzedza mnie to letnie?
wieczorami tyle snu we mnie z którym walczę
piszę smsy, oglądam fotografie, nuty, nuty,
wychodzą ku mnie wakacje
a ja próbuję wykrzesać z siebie resztki entuzjazmu
zmęczyłam się
tak zwyczajnie
zadyszka z życia jak ekslibris
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
A może to tymczasowa alergia na to, że wszystko wkoło zakwita???
OdpowiedzUsuńŻe niby zazdrość?Czy tylko katar sienny, który mija?;))
OdpowiedzUsuńwakacje -
OdpowiedzUsuńgdzieś bym uciekł
bardzo, ale tak miło, tak rozsądnie:)
często staramy się tłumaczyć coś przesileniem wiosennym albo na przykład jesienną szarugą .........hi hi gorzej jak pora nieodpowiednia..co wtedy?....ech
OdpowiedzUsuńjak byliśmy młodzi nie było przesileń wiosennych ani jesiennych szarug :)
myślę że często dopada nas po prostu zniechęcenie i bezsens
szukam szkam Kasiu zdjęcia tego już raz go zgubiłem potem znowu znalazłem a teraz znowu zgubiłem:):) ale znajdę
przysięgam na ogon mego kota!!!!!!!!!
:)
Rafał
Już niedługo będą wakacje. Dziś tak pięknie. Odpoczniesz i znajdziesz w sobie muzykę i fotografie :).
OdpowiedzUsuń...tak myślę co by mądrego napisać...i nic......pustka w głowie.....bo przesileń i upadków w nas tyle,że nazwać ich nie sposób chyba...:).....ale za to radość z podnoszenia się z nich .....że znowu się udało...i nowy cel....ech......to lubię....:)...
OdpowiedzUsuńHolden , marzą Ci się wakacje z rozsądku?Ej, "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie";)
OdpowiedzUsuńRafale, powiem kotu, żeby zbytnio do Ciebie nie podchodził;)Świadomość, że można zwalić winę na coś, na kogoś, chwilowo pomaga;)
Temi, mam nadzieję.Marzy mi się niespieszność wakacyjna:)
Maju, chyba zacznę tak na to patrzeć, że nowe, że dobre, że warto...:)
liczę już dni... chwile... do wakacji :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, Lacri, tak jak ja...:)
OdpowiedzUsuńA ja do urlopu. Ale i tak przykrótko. Tylko 21 dni. Uffff, dobre i to :)
OdpowiedzUsuńPolska, Kopaczu?
OdpowiedzUsuńKierunek: Hajnówka - Lublin (w tym jeden dzień całkowitego wyzwolenia emocjonalno-intelektualnego w Kazimierzu Dln) - Hajnówka - a potem już rutyna w powtarzaniu tych samych czynności, aż do następnego urlopu... chyba, że wygram w lotka :)
OdpowiedzUsuńGdzie zamieszkasz, gdy wygrasz?I na co przeznaczysz, gdy myślisz:wygrałem wielką sumę pieniędzy ?
OdpowiedzUsuńKazimierz...tyle dobrych wspomnień...I pies którego ujeżdżałam na rynku. Rzeźbę, oczywiście...
OdpowiedzUsuńCzy wygram, czy nie los zaniesie mnie w puszczę czyli do Hajnówki. Ale to jeszcze potrwa. A pieniądze; ja wiem, pojeździł bym sobie po świecie, zobaczył to na co nie mam szans i nie musiałbym wysłuchiwać ustnego puszczania bąków moich przełożonych w pracy. Ale to tylko detal, bo bez tego fajnie jest.
OdpowiedzUsuńA Kazimierz choć nie ten sam co choćby osiemnaście lat temu, wciąż ma jeszcze urok. Na jak długo... Dla mnie to i tak kraina inspiracji i fantastycznych wspomnień. Ale psa to nie pamiętam... :)
Po schodeczkach, z cokołu spogląda na ryneczek...Spełnienia marzeń:)
OdpowiedzUsuń