poniedziałek, 7 września 2009
Szklanka
Strąciłam szklankę ze stołu.Jednak jestem. Dźwięk rozjeżdżający się po podłodze kuchni wyprostował mnie, by za chwilę zgiąć w pół. Malutkie drobinki tego, co przeminęło, upodobały sobie miejsca w kątach. Niektóre trudno wymieść. Wzięły szczeliny we władanie. W słońcu pokażą uśmiech. Teraz udają, że ich nie ma. Wspomnienie tego, co odeszło, dźwięczy echem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zmartwychwstanie
Jak zapewne wiecie, jestem autorką jednego tomiku wierszy "Drobnochwile" oraz współautorką drugiego, który powstał za sprawą T., k...
-
Tydzień przyspiesza w okolicach środy. Im więcej mam lat, tym większą ma wartość przyspieszenie. Nie umiem skondensować czasu, a ten śmieje...
-
Panu się zdaje, że może mnie zamknąć w słowie, a ja ponad jutro biegnę chmury zgarniając. Piaskowa droga opowiada mnie z czasów, gdy boso r...
-
dziś nad ranem zastukał sierpień gdzieś nad miastem w krzyku syren dzieje się historia oczekiwanie nie smakuje najlepiej ma duże oczy i c...
O, proszę jak łatwo ze zwykłej szklanki stworzyc wiersz :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje drobiny po kątach,ważne by słonce
OdpowiedzUsuńnie oświetlało je zbyt mocno i często.