przetykam godziny
maj łaskocze moje stopy księżycowym pyłem
z niemówienia kochankowie odeszli poza sen
przeciągam się naga i milczę
Trzeba zniknąć by móc wrócić w śmiech I odpustowe korale Trzeba zniknąć By znów zacząć mówić I innym rozdawać codzienność
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteś.To wystarczy.