poetka gładzi miękkie liście
słońce szaleje na krawędziach i barw światu dodaje
ta od słów ma dziś głowę pełną znaczeń
na stoliku południowej werandy rozstawia dwie filiżanki
w jednej skroplą się westchnienia
w drugiej poetka rozjaśni świat cytrynową herbatą
kawa przestała uwodzić tę od słów
metaliczny posmak na języku zdradził jej pachnące obietnicami poranki
jestem herbaciana – mówi o sobie poetka
i z czułością gładzi świeżo rozwinięty pąk łososiowej róży
Przepiękny wiersz!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam czule :)
Uściski prawie wrześniowe :)
Usuń