Przyglądam się mijaniu. (Jeszcze są chwile , gdy boleśnie mi Jej brakuje, gdy chcę coś opowiedzieć i nagle...przecież Jej już nie ma.)
A tymczasem skrada się kolejna wiosna.
Jeszcze wieje chłodem, ale już nawołuje klangorem żurawi.
Od zachodu pachnie świeżo wypiekanym chlebem, a ja rozglądam się za pnącą różą na balkon.
Odgrażam się swemu ciału - niech no tylko cieplejszy powieje wiatr, a wygonię z kąta kijki i pójdę gubić kilogramy.
W tym roku mam w tygodniu 36 godzin. Czasem brakuje mi nicnierobienia okołotygodniowego, to weekendowe zbyt szybko mija, bywa też, że starannie je marnotrawię.
Obiecuję sobie łagodność i dopieszczanie. Dziś zrobiłam sernik na zimno. Przeczę postowi. Znowuż.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Sernik dobrze robi duszy :)
OdpowiedzUsuńPowroty wiosny splatają się z nadzieją. Mnie cieszy każdy, najmniejszy jej objaw, tylko ten żurawi klangor przynosi jakiś smutek. Mojego taty nie ma już 5 lat, a ja wciąż mam w głowie troskę o niego. Kiedy wyjeżdżam na dłużej, myślę, że powinnam zrobić mu zakupy, bo tak było zawsze i czy po pranie nie powinnam jechać itd. Jest w nas ten brak...
Jak ja bym chciała odgrażać się swojemu ciału, po zimie też muuuuuszę zgubić kilogramy, ale z wolą słabo :)
Serdeczności Słodka :)