Dorosłe życie coraz bardziej się o niego upomina.
Trzymał się dzielnie do dzisiaj, do 22.00.
To może zaparz mi tej melisy. Nie za dużo, musi wystarczyć też na matematykę.
Oskubuję doniczkową melisę i między listki zaklęcia wkładam.
Jutro piszemy maturę z polskiego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńDżej, dzięki. Jutro już matma. Dziś pisal o Weselu;)
UsuńOn pisze :)) Dajmy im dorosnąć :))
OdpowiedzUsuńO, witaj Brommbo:)))
UsuńMasz rację, tylko serce durne nie chce słuchać;)
Jak się taką "Matkę od wierszy" (mrugnięcie), to matura z polskiego nie jest straszna:)
OdpowiedzUsuńZjadłam "ma" :))
OdpowiedzUsuńEEe, Renato:D nie przesadzaj;))
Usuń