na kuchennym oknie umiera termometr
już nie dźwiga nieprzytomnych temperatur
czas zatrzymał się w pierwszej dziesiątce
powinnam wybrać jego następcę
a jednak mi żal
nocy przegadanych
trzaskających mrozów
dżdżu i słonecznych wariacji
pieszczotliwie uwalniam go z ram
a on jakby się uśmiecha
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
tak, wszystko wraca na miejsce. Kasi się pieszczot zachciało :)
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnio niedomagam na pieszczoty)))
OdpowiedzUsuńokay, precyzyjnie to ja nie wiem, jak jest :)
OdpowiedzUsuńKurczę, przeczytałam "pieszczotliwie uwalniam go z ran" ...
OdpowiedzUsuńKobiety są okropne z tymi swoimi przeżyciami :) Pamiętam, jak odczułam śmierć pompy ze studni. Jej ratowanie wyglądało jak nieudana reanimacja. Zdychała po kawałku.
Kobiety są nie do wytrzymania!