czwartek, 24 maja 2012

Tuczenie konia albo botaniczna sadystka

Powojniki oswoiły balkon. Za chwilę zaczerwienią się dwa krzaczki truskawek, poziomka już dojrzewa. Mały kawałek raju na drugim piętrze. Lubię wieczorami wyciągnąć się z książką w fotelu i pańskim okiem tuczyć konia.
Łapię się na gadaniu do roślinek. Zara patrzy na mnie zaciekawiona.

7 komentarzy:

  1. Miałem podobne myśli wczoraj wieczorem podczas podlewania ogródka. Najlepiej mi się gadało z młodym pachnącym koprem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zachęcałam pączki lawendy, żeby wreszcie się rozwinęły. Straszyłam też rozmaryn, że jak będzie marnieć to zetnę go i zasuszę, a w jego miejsce przesadzę 30 centymetrowe słoneczniki;)

      Usuń
    2. Straszenie roślin i drzew co nie owocują jest znanym sposobem działania wśród botanicznych sadystów. Co najdziwniejsze to działa. Słonecznego dnia Słodziutka :*

      Usuń
  2. Botaniczna sadystka :D Bardzo mi się podoba. Pozwolę sobie dodać to do tytułu postu. Cmok.

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja cieszę się,ze nie sama gadam do maciejki.tylko tak się zastanawiam czy jej jakichś głupot nie nagadałam...( bo wie to człowiek co kwiat wystarczy?)
    życzę żeby dobrze rosło:)mój ogród tez na drugim:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, zapomniałam o maciejce. Muszę ją wysiać! Mam nadzieję, że zdąży mi zapachnieć:))

      Usuń
  4. (w nawiasie miało być wystraszy)
    moja zeszłotygodniowa ma już jakieś 5cm więc pewnie zdąży:)i aż do listopada będzie czarować

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...