układam dzień na stole
i znów w filiżance stygnie słońce
za oknem kosiarki drapieżnie pieszczą trawniki
letni dzień wybiega w maj
powietrze oddycha niespiesznie
zwichnięta noga dopomina się o poduszki
moje przyspieszone wakacje mają ciut erotyczny smak
bosą stopą kreślę esy-floresy
nic mnie nie goni
czas zatrzymał się w oczach psa łapiącego muchę
Jan Sebastian rozsiada się po kątach
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
I u mnie jak co dzień Jan Sebastian rozsiada się po kątach:)
OdpowiedzUsuńCzyż można chcieć więcej?
Ładne masz oczy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję (dygnięcie).
UsuńBach! - i noga znów pokiereszowana... Oj Kasiu, Kasieńko... /zmarszczyła brwi/ A obiecywałam ci szpilki, a Ty uparta nie chcesz ich włożyć...!
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie, no!
Itako, ano, właśnie to było bach!. Na prostej drodze. O szpilkach mogę póki co zapomnieć. Ale jaki ogrom czas przede mną-nadrobię zaległości książkowe , filmowe. O, wczoraj na przykład obejrzałam film "Ostatnia miłość na ziemi". Przerażająca wizja tego, co może się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńWarto obejrzeć. Tak bardzo przyjmujemy za oczywiste to, co mamy i uznajemy, ze tak będzie zawsze... Gdy zaczynamy tracić po kolei każdy ze zmysłów, doceniamy te, które nam zostały...