niedziela, 18 kwietnia 2010

Uliczki z mego snu

Próbuję siebie przekonać do snów,w których ulice wykrzykują śpiewnie swoje nazwy i po kocich łbach turlają się tysiące myśli. Może za wcześnie na strach?
Bo przecież nic się nie zdarzy nim nie zamknę oczu. Sen będzie czekał dostojnie przyczajony. Może nawet się obrazi i pójdzie, nim zawrę pakt z poduszką?
Wysłane esemesy wpadają w czarną dziurę.
Wracam do żywych.

1 komentarz:

  1. Sen cierpliwy jest. Bardzo mi się podobają myśli turlając się po kocich łbach. Moje na tych łbach masują nadwyrężony kręgosłup...

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

Złote milczenie

  poetka wyciąga czarnopisy zbyt kolorowy ten czas wokół niej nawet mgły mają w sobie mistykę a nie smutek jesiennego welonu maniery...