piątek, 16 kwietnia 2010

Kisiel

Wirus czy zatrucie, o ironio, weselnym tortem?
Kisiel zamiast kawy.
Po cichu umieram.
Od 4.30 odmierzam czas liczbą kroków tam i z powrotem.
Oby przeżyć te 6 godzin.
Hospicjum poczeka.


*Lubię dawną Urszulę. Luz-blues, byle do wieczora...
Wyglądam jak siedem nieszczęść, które nigdy nie słyszały o siódmym niebie


2 komentarze:

  1. ...nawet cierpienia prozaiczne bardzo potrafisz ubrać w poezję.......podziw i szacunek......

    OdpowiedzUsuń
  2. Maju, dziękuję:))dziś już duuużo lepiej:))

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...