Mam ciepłe dłonie, w których chowam świat,
gdy zawodzą Lary i Penaty.
Srebrne chwile kleją się do nocy,
a dzień wilgotne chwile strąca z nagich drzew.
A potem nie dzieje się nic, czego spodziewać się bym mogła.
Ubrana w szadź, wychodzę naprzeciw oczekiwaniom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
szadź jest gorsza niż miejski śnieg...
OdpowiedzUsuńPogodności i zdrowia.....:)
...a ja kocham szadź...stroi świat w bajkowe szaty....choć przez chwilę jest pięknie.....:)....zdrowia Słodka życzę....:):).....u mnie minus 14 dzisiaj .....
OdpowiedzUsuńA potem nie dzieje się nic, czego spodziewać się bym nie mogła. Noc jest pełna srebrnych źdźbeł deszczu, które za dnia osiadają sadzią na wyśnionych drzewach.
OdpowiedzUsuńps. moje dłonie są chłodne za to serce gorące, to właśnie w nim chowam świat - kłaniam się z szacunkiem :)
Do wigilii się zagoi :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że czas postawi mnie na nogi.
OdpowiedzUsuńSrebrzysta i iskrząca jak gwiazdka oniemiająca.
OdpowiedzUsuń