ogłuchłam oślepłam na dłonie włożyłam twarde rękawice
to nie mój świat
nie moje "być, a może jednak nie"
zabawa w słowa przestaje być smaczna
jest w niej jakaś lepkość
stałam dziś na deszczu
parasol uśmiechał się zza tylnej szyby auta
a ja patrzyłam jak moja jasna marynarka chłonie krople deszczu
pierwsze miały w sobie coś z zachwytu niespodziewanym
wzorek na gładkim materiale
spojrzałam na swoje obcasy
wyglądały z zaciekawieniem z kałuży
jakby chciały ocenić czy już wystarczająco zmokłam czy jeszcze trwa próba
z deszczem jest jak ze słowami
pierwsze krople z uśmiechem obserwujesz na sobie
czasem pozwalasz im zapaść głębiej i nosisz je zupełnie nie czując ciężaru
wieczorami delikatnie końcem języka trzesz nimi o podniebienie
i cztery smaki mają prawo się stać...
a potem czujesz jak przemokłeś...
dziś patrzyłam na swoją marynarkę i obcasy wykrzywiły się w znajomym grymasie
parasolka zza szyby wołała: a nie mówiłam?
to już nie mój świat
od teraz będę parasolem spoglądającym zza szyby
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
bardzo dobrze napisane
OdpowiedzUsuńale niekoniecznie prawdziwe
ale TO PRZECIEŻ
TYLKO (!)
SŁOWA
u mnie pada a nie mam parasola zawsze gubię parasole czapki rękawiczki i szaliki
OdpowiedzUsuńmoże sobie sprawię kapelusz z szerokim rondem:):):)
a ja bym chciala miec taki parasol, ale tylko na smutki! Z reszta spraw i problemow dam rade sama, moze to by nawet bylo wskazane, aby sie nie chowac. pozdrawiam czerwcowo!
OdpowiedzUsuńMyślę Rafale, że niesamowicie byłoby Ci w kapeluszu z szerokim rondem. Tylko, aby za jakiś czas do rzeczy gubionych nie dodasz kapelusza?;) Generalnie kapelusz to fajny rekwizyt do fotografii, szczególnie tych czarno-białych. Zwłaszcza męski kapelusz z szerokim rondem zakrywający nagie kobiece ciało....Kurde, ale mi się tłucze po głowie...
OdpowiedzUsuńAnju, pozdrawiam Cię ciepło, choć deszczowo. Mój parasol ma w sobie coś ze złośliwca.Gdy go noszę uśmiecha się głupawo, bo nie daje się nigdy rozłożyć/głupio tak, gdy nie pada/, a gdy tylko go zapomnę to leje jak z cebra, a ten się śmieje zza szyby;))
OdpowiedzUsuń.....ja kieedyś ze zdumieniem patrzyłam na odlatujacy ode mnie parasol...znaczy rączkę trzymałam kurczowo...ale reszta automatycznie rozkładana pooooooooooooszła z wiatrem...widzicie moja minę ??.....i teraz niby parasol noszę...ale przeważnie go nie rozkładam...:):)....
OdpowiedzUsuń..oczywiście fascynuje mnie oczywistość Twoich słów i skojarzeń.....znaczy one się okazują oczywiste po przeczytaniu Twojego wiersza......masz dar niesamowitego splatania słów...:):)...
OdpowiedzUsuńNooo o kapelusz łatwo ale skad wziąc pięjne kobiece ciało które bysię rozebrało i fotografowało HI HI HI
OdpowiedzUsuńRafał
Maju, parasol kojarzy się ze wspomnieniem spaceru bulwarem, gdy podmuch wiatru uniósł lekko nad ziemią mego małego brata z parasolem rołozonym nad głową i delikatnie posadził pod drzewem. To wspomnienie było tak wyraźne, że aż zapytałam moja mamę, czy takie zdarzenie miało miejsce? Miało.:)
OdpowiedzUsuńdziękuję za dobre słowa:)
Rafale, nie uwierzę, że wokoł Ciebie brak pięknych kobiet, prędzej jest skłonna uwierzyć w trudnośc znalezienia odpoweidniego kapelusza;)
Lubię deszcz. Miękka woda jest w sam raz na wciąż powiększające się u mnie czoło:)
OdpowiedzUsuńA może to właśnie przez to, że nigdy nie zaprosiłem parasola do tańca coraz więcej opalenizny na głowie, a coraz mniej włosów?
Bardzo mi się podoba to, co przeczytałem.
Tercybiadesie, coraz więcej miejsca do całowania...A ja deszcz kocham, kurcze i w ogóle wbrew pozorom najlepiej czuję sie gdy pada a nie gdy jest upał;)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się z tym zgadzam ;) Dla mnie upał wypala natchnienie na stworzenie czegokolwiek. Nic tylko leżeć plackiem i propagować nihilizm. No i wiadro z wodą by się przydało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja w upał się chowam...umieram w cieniu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kopaczu:)
Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję Mateuszu.
UsuńBardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam .
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziekuję i zapraszam
Usuń