duszę się jakąś melancholią
smutkiem jakimś
przykładam ucho do bolących miejsc i nasłuchuję
- ciągle nic
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
znam ten stan. niefajny jest. taki listopadowy.
OdpowiedzUsuńBardzo listopadowy, ciemny taki i gęsty jak melasa...
Usuń"przykładam ucho do bolących miejsc"
OdpowiedzUsuń- sam sobie sterem żeglarzem i
lekarzem ? ;)
Lekarz postawi diagnozę i już, a ja mogę pomaruuudzić;))
Usuńech
OdpowiedzUsuńnic dodać, nic ująć :(
"a po burzy spokój..."
UsuńDobre, znajome 'nic'.
OdpowiedzUsuńTakie oswojone... moje.
UsuńWieszamy psy na listopadzie, jakbyśmy cały rok czekali, żeby móc usprawiedliwić swoje niespełnienia i melancholie. Załatać dziurę w sobie jesienną depresją. Jakie to ludzkie, prawda? :-)
OdpowiedzUsuń