środa, 16 maja 2012

Kontemplacja

Ściga mnie niewyspanie. Przeciąga się we mnie tak około 21.00 i każe pokontemplować sufit. Z tego kontemplowania wychodzą sny czasem pokraczne, a czasem zwyczajnie zgrabne - takie na pociechę nowego dnia.
M., dziś we śnie była zima i rozbiłam Twój samochód.
A o tym zgrabnym śnie nie opowiem, by nie zapeszyć. Chucham na niego, a srebrne drobinki opowiadają, że przecież będzie dobrze, bo tak miało być,tak było zapowiedziane. Uśmiecham się w kubek pełen rozpuszczalnej, lekko ciepłej kawy (czy tylko dla mnie kawa stygnie niespodziewanie?).
Za moimi plecami kuchenne okno opowiada niespieszną środę i chmury, które przyszły niewiadomoskąd, choć o 6 rano świat był pełen słońca.

4 komentarze:

  1. a u mnie kosiarki od rana chcą zdążyć przed deszczem...
    Uśmiech poranny, znad letniej (a jakże!) kawy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie popadało i życie lżej się toczy-zmyty kurz, brud, sukienki marzą o podniebnych lotach:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zimowy, śnieżny sen w maju- czy może być coś piękniejszego? A może to nie był śnieg tylko płatki kwiatów kasztanowca. Lubię sny pociechy nowego dnia.

    uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pociechy nowego dnia stawiają dzień na nogi:))

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...