poniedziałek, 26 grudnia 2011

Poświąteczna ciałpedka

Czas poświąteczny przywraca odpowiednią perspektywę. Składamy się z codzienności, tylko czasem jaśniejemy. Rozbudzone lenistwo mruczy niezadowoleniem i kładzie się w nogach. Jeszcze przez chwilkę chce nacieszyć się ciepłą beztroską. Jutro siódma wygoni mnie z domu. Choć dla innych to takie normalne. Przyzwyczaiłam się do bycia ciałpedką, która delektuje się długą świąteczną przerwą. Nie w tym roku. Tym razem aż do Sylwestra (łącznie z sylwestrowym porankiem) oddam się pracy. Nie, to nie pracoholizm, a zobowiązanie. A poza tym w Nowy Rok wejdę bez zaległości, czego i Wam życzę.
Póki co, syćmy się Bożym Narodzeniem, wszak jeszcze trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...