Zasnęła we mnie poezja. Jeszcze próbuję w prozie upatrywać znaków na jutro. Piekę ciasto, robię sałatkę, pokrzykuję na syna. Październik mija łagodnie, choć na mecie doprowadził mnie do zadyszki. Przysłuchiwałam się swojemu sercu-trzepotało zniecierpliwione zaniedbaniem. W takich chwilach przypominam sobie, że 26 lat miałam dawno temu.
Marzy mi się sen nieprzerywany spoglądaniem na budzik. Ostatnio pilnuję nocy-punkt kontrolny jest około trzeciej. Czasem drugi sięga piątej, jakby sprawdzał moją czujność.
Śpij dziecko, bo przyjdzie czas, że nie będziesz mogła - słyszę i staje przed mną jak żywa moja Babcia, która od piątej rano siedząc na brzegu wielkiego tapczanu delektowała się powieściami z życia.
- Bo widzisz Kasiu, książkami trzeba się delektować- powiadała - i zaglądała, ile jej kartek zostało do końca - Gdzie ty tak się spieszysz z tym czytaniem?
Październik telegraficznie wystukuje migawki wspomnień.
W poniedziałek do Studzienicznej zawiozę Babci światełko.
A dziś śpimy godzinę dłużej. Trzecia, która staje się drugą nie ma prawa mnie obudzić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Koniec października... Atmosfera przypominania sobie o tych, którzy odeszli, dostrzegania jakiejś formy ich obecności we własnym, rozpędzonym tu i teraz, wszystko to jest mi z jednej strony obce, bo nie jestem Chrześcijaninem, a z drugiej, nakłada się na moje rozumienie teraźniejszości i obecność w niej przeszłości, tak jak i przyszłości. Nie jestem obojętny na te jesienne nastroje, układają się też między dniami, w snach.. Choć uważam, że pamięć nie w kamień wrasta, a w ludzkie dusze i czyny ludzi, choć uważam, że modlić należy się za żywych, bo to oni ponoszą stratę i cierpią, gdybym mógł i miał komu, pewnie zaniósłbym w te dni światełko...
OdpowiedzUsuńA wiersze wrócą. Zmęczenie je jest dla nich dobrym towarzyszem, zresztą zawsze wracają. Nie można ich przestać pisać, można tylko nie zapisywać.
Spokojnej nocy.
Lubię ten spokój, który wyziera spoza Twoich liter.Dziękuję. Spokojnej nocy:)
OdpowiedzUsuń