A za oknem znów szadź.
Jak to dobrze, że ktoś na tej betonowej pustyni pozostawił te drzewa.
Niewidzialna Gerda spaceruje między nimi, nawołując.
Z brzóz spadają zamarznięte oddechy Kaya.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Mmmm....
OdpowiedzUsuń...jak to dobrze,że jesteś....zbierasz oddechy i zachwyty.....i opisujesz dla nas Świat widziany Twoimi oczami.....
OdpowiedzUsuń...uwielbiam szadź i świat Królowej Śniegu...
OdpowiedzUsuńMała mi, mhmmmm;)0
OdpowiedzUsuńMaju, a ja bardzo się cieszę, że mogę tym dzieli się z Wami:)
Ida, świat w sukience z szadzi jest taki nieziemsko lekki:))
Dziękujemy, jest nam z Tobą dobrze:) S. i H.
OdpowiedzUsuńGdyby nie skrawki natury w mieście nie poznawalibyśmy pór roku
OdpowiedzUsuńHolden, dobrze mieć Was po swojej stronie:)
OdpowiedzUsuńSzamniku, Racja...gdyby nie te brzozy niedaleko mego bloku, pory roku przemykałyby miedzy murami niezauwazenie...