Ten cholerny wewnętrzny chłód rozkłada mnie na niebycie.
Szast-prast i po mnie.
Jesień szarpie mnie boleśnie.
Próbuję nazwać swój stan.
Z nazwanym łatwiej walczyć.
Chemia na sen przychodzi mi na ratunek.
Bolą mnie zbyt krótkie noce.
Uciekam w prozę.
Nasłuchuję maminych oddechów.
Trzeba kupić chodzik.
Cholera.
sobota, 30 września 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska
poetka czasem jest niebieska czasem widać to w jej oczach niekiedy smutkiem wystukuje codzienność poetka dotyka życie metaforą stąd czas...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteś.To wystarczy.