Mierzę się ze strachem. Póki co na szczęście chucham, na uśmiech, na posadzone jej ręką pomidory.
Oglądam znowu "Ogród rozkoszy ziemskich", zjadłam pól słoika korniszonów. Karmię się nadzieją wpatrując w niebo, chmury były jak piórka porozrzucane niedbałą ręką.
Dziś rodzice dotkną nowonarodzonej wnuczki. Mają z nią spędzić tydzień.
Niech to będzie zapowiedzią wygranej ze srakiem. Niech!
Zaklinanie rzeczywistości jeszcze daje siłę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Niech!!!
OdpowiedzUsuńNiech niech!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Bazylio:))