Tyle odcieni zieleni. Co roku mnie to zachwyca. Światło łapane w młode liście drzew sprawia, że te wyglądają jakby się uśmiechały. Kolejna wiosna rozpoczęła swój taniec. Nie tęsknię za wysokimi temperaturami. Pławię się w słońcu na zimnym wietrze. Maj zaczął się w okolicach 10 stopni. Przykościelna mirabelka dopiero teraz wypuszcza zwiastuny białego welonu.
Pojedyncze małe kwiatki zupełnie nie pachną.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Biały welon to dziś chyba przykryje wszystkie kwiecie, bo sypie za oknem :)
OdpowiedzUsuńNareszcie śnieg zniknał-jest nadzieja na wiosnę:)))
OdpowiedzUsuńJestem człowiekiem z Północy. Jest maj, a ja nie rozstaję się z zimowym płaszczykiem. Pamiętam rok, kiedy w czerwcu biegałam w śliwkowym, zimowym płaszczyku.... 1991?
OdpowiedzUsuńZadziwiające jest to, że niespełna miesiąc temu w Toscani podziwiałam kasztany w rozkwicie i pławiłam się w słońcu pod niebem, uwodzącym błękitem....
Tutaj, na dalekiej północy, kasztany wciąż nie kwitną... I w maju padał śnieg. Nie przelotnie - można było lepić bałwany...
A w najbliższą niedzielę lecę dalej na Północ, karmić fiordy z ręki... Pogięło mnie! Zapakowałam czapkę, szalik, rękawiczki i bieliznę termoaktywną. Wiosna? Ale o co chodzi???