piątek, 3 lutego 2017

Gałązka mirabelki

Mogłabym opowiedzieć Ci o sobie.
O tym, jak wieczorem rozstawiam godziny po kątach,  by za chwilę je zmiękczać światłem świec, które i na komodzie, i na stole, i przy telewizorze opowiadają czas, który z cieniami tańczy. Mogłabym oddać Ci się gdzieś pod wieczór zimowy, który zamiast trzaskać mrozem lekkim deszczem chlapie prosto w rozświetlone okna.
Mogłabym, lecz póki co w walizkę pakuję całą niezbędność warszawskich podróży.
Zwłaszcza tej ostatniej, co to oko przymyka na lenistwo, które urosło w siłę i się uśmiecha.
Na małym talerzyku ciastko zostawiłam. Rano już go nie było.
Luty oblizując wargi wiosny wygląda.
Czy wiesz, że gałązka mirabelki wstawiona teraz do wazonu zakwitnie?

2 komentarze:

  1. nadzieja jest piękna... bez niej chyba byśmy zwariowali. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...