Mogłabym opowiedzieć Ci o sobie.
O tym, jak wieczorem rozstawiam godziny po kątach, by za chwilę je zmiękczać światłem świec, które i na komodzie, i na stole, i przy telewizorze opowiadają czas, który z cieniami tańczy. Mogłabym oddać Ci się gdzieś pod wieczór zimowy, który zamiast trzaskać mrozem lekkim deszczem chlapie prosto w rozświetlone okna.
Mogłabym, lecz póki co w walizkę pakuję całą niezbędność warszawskich podróży.
Zwłaszcza tej ostatniej, co to oko przymyka na lenistwo, które urosło w siłę i się uśmiecha.
Na małym talerzyku ciastko zostawiłam. Rano już go nie było.
Luty oblizując wargi wiosny wygląda.
Czy wiesz, że gałązka mirabelki wstawiona teraz do wazonu zakwitnie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
nadzieja jest piękna... bez niej chyba byśmy zwariowali. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŁatwiej z nią żyć. Serdeczności:))
Usuń