układam się z tobą
na dobranoc
serwuję obietnice pachnące spełnieniem
czas przeciąga się wyraźnie zaciekawiony
mam dla ciebie półsen
zamkniesz oczy i w tobie zamieszkam
chłodna i gorąca jednocześnie
ułóż się ze mną
lewa strona jest moja
ta od szafy jęczącej z nadmiaru
po prawej okno uśmiecha się wschodem
zdmuchnie ci marę gdy jesteś daleko
obieca dobre widoki na przyszłość
zacznij zacierać ręce
taniec od karku i płatków uszu
nazwiemy po swojemu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Niesamowite! Odpłynęłam :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie ta szafa;))
Usuńtak...klimat niesamowity...aż się chce wybrać lewą stronę z szafą jęcząca z nadmiaru :)
OdpowiedzUsuńa ten ...tam się literki "w" i" nie zamieniły miejscami ?
:)
Bazylio, patrz, nie zauważyłam:d a pewnie, że zamieniły, Poprawiam:D
UsuńDoskonałe
OdpowiedzUsuń