Pytam sześcioletniego Mateusza, chłopca z zespołem Downa: co chciałby dostać od Mikołaja pod choinkę? Malcowi skrzą się oczy, oczami wyobraźni widzę długą listę prezentów i nagle słyszę: gwizdek. Mateusz na moich oczach staję się jednym wielkim usmiechem.
Kocham swoją pracę za takie chwile
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
:)
OdpowiedzUsuńtakie chwile uskrzydlają, na pewno
Uśmiechają mnie od ucha do ucha. Moje niepełnosprawne intelektualnie dzieciaki są hipersprawne w miłości i wszelkich cieplych odczuciach. Nie da sie ich nie kochać- zwlaszcza maluchów.
OdpowiedzUsuń