sobota, 25 października 2014
Zabijanie niepokojów
Uczę się samotności w pustym domu, którego ciszę rozprasza komputer nazbyt szumiący i dreptanie Zary. Zabijam niepokój o syna, który przecież sobie poradzi w wymarzonym, dużym mieście. Piekę ciasta, doglądam kwiaty, które proszą o pańskie oko, książki czytam symultanicznie. Za szybko wstaję, za mało się ruszam, za wiele mnie w wirtualu - przyznaję się Wysoki sądzie, nie obiecuję poprawy, bo większość obietnic obietnicami pozostaje. Postaram się być żywsza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Wczoraj moja córa, poszła na"jazdę", 1,5 godz. wytrzymałam w miarę, później już tylko płakałam i chodziłam od okna do okna. Wyobrażałam sobie cuda na drodze, dzwonić nie mogłam, bo przecież prowadziła...Podziwiam Twój spokój.
OdpowiedzUsuńO, będziesz miała kierowcę:D
UsuńDajmy im dorosnąć i uwierzmy w nich:D dadzą radę, my też damy radę:)))