poetka gładzi miękkie liście
słońce szaleje na krawędziach i barw światu dodaje
ta od słów ma dziś głowę pełną znaczeń
na stoliku południowej werandy rozstawia dwie filiżanki
w jednej skroplą się westchnienia
w drugiej poetka rozjaśni świat cytrynową herbatą
kawa przestała uwodzić tę od słów
metaliczny posmak na języku zdradził jej pachnące obietnicami poranki
jestem herbaciana - mówi o sobie poetka
i z czułością gładzi świeżo rozwinięty pąk łososiowej róży
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
gładzę miękkie liście
OdpowiedzUsuńsłońce szaleje na krawędziach i
od słów mam dziś pełną głowę
na stoliku południowej werandy
rozstawiłam dwie filiżanki
rozjaśni się świat cytrynową herbatą
jestem - mówię sobie
z czułością gładząc świeżo rozwinięty pąk łososiowej róży
Ps. może nie powinienem tego robić, ale tak bym to zdynamizował i wyostrzył; napisał w 1 osobie i pozbył się kilku słów. a robię to tylko dlatego, że ogólnie wiersz Twój przypadł mi do gustu :)
Dziękuję Eligiuszu. To ładne, co zrobiłeś manierycznej poetce;)
Usuń