miałaś góry przenosić
i umieć spać w nogach
chuchać na zimne
a potem iść w ogień
miałaś karmić się byle czym
i opowiadać tysiące bzdur
wyjechałaś bez słowa
zostawiając nieuchwytny smak na języku
niedosyt rozpalonego ciała
i swoje dziecko w zieleni
nazywane przez wszystkich nadzieją
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Fajne. Trochę jakby do mnie. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Ty również.
OdpowiedzUsuńJakże to tak?
OdpowiedzUsuńDziecka z tego nie bylo. A może zmarło z chlodu obojętności... Zamiast zieleni szarość i szarość.
Tak miało być. Prawda?
Calus Słodka :-)
Tak, Dżej, tak miało być, by mogło urosnąć inne dziecko, które kocha konie i ma tyle pogody w oczach:)
Usuń