wtorek, 8 lipca 2014

Cierpliwy zeszyt w prawie łowickiej todze

Zawsze mnie złości, gdy ktoś oskarża mnie o plagiat.
Wysoki Sądzie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ponad te ślady w chmurze netowej zapisane. Kiedyś kochałam się w zeszytach. Teraz są tylko wspomnieniem, po które sięgam z sentymentu i po to, by sprawdzić, czy posunęłam się chociaż o krok w moim życiopisaniu.
Wszytkie moje myśli składam tu, w roboczych wersjach i tych opublikowanych. I tylko czasem przychodzi strach, że wystarczy chwila nieuwagi, jakaś awaria i tyle mnie wyleci w powietrze...
Chyba powinnam zacząć znów pisać w zeszytach. W szufladzie znalazłam cierpliwy zeszyt w prawie łowickiej todze.

8 komentarzy:

  1. Jaki ładny. Niech sprzyja ta szata ubieraniu (się) w słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nauczkę, by pisać w zeszycie nadal. Cale szczęście, że ten wiersz, o który mnie oskarża czytelniczka jest w moich dawnych zeszytach:)))

      Usuń
  2. Zeszyty zawsze w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem w szoku, wiesz...

    dziwię się, że nie usunęłaś jej komentarzy napastliwych i bezczelnych
    Nie chciałam komentować tam.

    Tu powiem, że blogosfera nieustannie rozczarowuje jednak... Na szczęście są jeszcze takie Słodkie i Winne jak Ty :*

    miłego ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej, później usunęłam. Żałuję, że nie usunęłam od razu wszystkich jej komentarzy, Ale teraz już nie mam skrupułów i nie będzie tej Ludwiki, ani żadnej innej Napastliwej.
      :*

      Usuń
  4. napisałam @, zajrzyj, proszę

    OdpowiedzUsuń

Jesteś.To wystarczy.

I tak

 Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...