Lubię to zmęczenie, które rozkłada na łopatki i szczęścia dodaje. Przeprosiłam kije, wzięłam Zarę i sprawdziłam, co tam na moich górkach? Dalej są piękne i w świetle zachodzącego słońca prosiły o codzienne odwiedziny. Trasa zajęła mi godzinę. Wróciłam zdyszana, ale pełna dobrej energii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak
Znikam. Tylko czasem mi żal słów niezapisanych, uśmiechów niepochwyconych. A już za chwilę wielkanocne alleluja. Tymczasem okna straszą. A ...
-
nijak jestem opasana słowem coraz trudniej lirycznieć
-
Dziś miałam dużo czasu. Czytałam tutaj. Uroczyście rezygnuję z uczestnictwa w Konkursie na Blog Roku. Jakie licho mnie podkusiło?
-
Anioł stróż wcale nie chodzi za tobą na palcach Szykuje miejsca na zatłoczonych parkingach W kieszeniach starych płaszczy garść monet ukryw...
Ślicznie tam u Ciebie. Jak w Bieszczadach :)
OdpowiedzUsuńA jak pachnie:))))):*
UsuńPotwierdzam. Ślicznie tam. Sprawdziłam naocznie dobry tydzień temu. A Studzieniczna? Moje oczy zachwycone! Pierwsze skojarzenie: Kaśka od wierszy. Naprawdę:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie Twoje skojarzenie. :D
UsuńUwielbiam Studzieniczną i tamte tereny. Za kilka dni będę na nowo odkrywać tamte miejsca:)))